Czy rodzice mogą chrzcić dzieci? N̸͓̞̪͑͋͘ḯ̵̫͇͕̚e̸̫̙̓͑͜͠ w̵̫͚̔͜͠͝o̴͇̠̽̈́̚͜ĺ̵͔͔̞̀n̵̙̟̒͑͐o̵̡̻̫͑͊͐ i̸̦̟̘̔̐m̴͔͖̫̿̕̚ j̴̺͙͑͑͜e̸̢̞͔̒͝s̴̠̘͓̔̀͌t̵̡͖̠͒̚͠.̸̢͙̟͑̈́̓
Tekst inspirowany pewnymi ludźmi, którzy postanowili nie chrzcić dziecka, aby nie ograniczać mu wyboru w dorosłym życiu, jednak w przywiązywaniu go stalową linką do fortepianu, aby stało się sławnym muzykiem, nie widzieli nic zdrożnego.
Dzieci to czysta karta, Tabula rasa. Czy rodzice maja prawa w nie ingerować? Kształtować po swojemu, wtłaczać im do głów jakieś swoje przekonania, ideologie? Oczywiście, że nie! Co to ma znaczyć, że maleńkie dziecko jeszcze nie świadome tego co się dzieje już od początku swojego życiu zostaje zapisane do religijnej organizacji poprzez chrzest na który nijak się nie zgadza. Rodzice nie maja prawa robić tego dzieciom. Mieszać im w głowach od najmłodszych lat, ociosywać z kreatywności, odbierać wolność myślenia po swojemu. To tak jakby matka czy ojciec wymyślili sobie, że zrobią noworodkowi tatuaż, przecież skoro im się podoba, to jemu też będzie musiał.
Jak dziecko podrośnie, ukończy 18 lat, będzie dorosłe, odpowiedzialne za swoje życie i swoje wybory, wtedy samo zdecyduje czy chce zostać ochrzczony czy nie. Samo! To będzie jego autonomiczna decyzja, a nie księdza czy starych dziadków którzy przymuszają młodych rodziców do takich rzeczy.
Ja rozumiem, że to niby z troski o dzieciaczka, że niby tak będzie dla niego lepiej. Inaczej zostałby odrzucony przez społeczeństwo i sekowany, tylko za to, że jego rodzice nie chcieli być jak wszyscy, chcieli dać mu wolność.
Wolność wyboru, niczym nie ograniczonego młodego umysłu, niezniszczonego jeszcze przez s̳y̳s̳t̳e̳m̳.
System szkolnictwa do którego rodzice jak bezmyślne barany posyłają swoje dzieci, aby te stałe się dokładnie takie jak chcą tego inni ludzie. Skąd taki rodzic wie, że jego dziecko w ogóle chce iść do tej szkoły? Czy ktokolwiek się zastanawia czy jego dziecko w ogóle chce do szkoły iść? Może ono wolało by mieć edukacje domową, albo na przykład zostanie sławnym piłkarzem i ta edukacja wcale potrzeba mu do czegokolwiek nie będzie. Jakim prawem rodzice decydują o szkole dzieci? Jak podrośnie to sam zdecyduje czy chce pobierać edukacje i w jakiej formie. Małe dzieci powinno się pozostawić w spokoju zamiast niszczyć je schematami już od najmłodszych lat.
Szkoły powodują też traumy. Jeżeli trafi się jakieś dziecko z imieniem po babci np. Apolonia albo Józef czy nie daj Borze (liściasty oczywiście) Andrzej. Młody człowiek nie będzie miał życia. Dlaczego skazujemy na cierpienie niewinną istotę która nie miała żadnego wpływu przecież na to jak się nazywa? Czy kogokolwiek się ktoś pytał przy urodzeniu, albo gdy był zmuszany do chrztu jakie chciałby mieć imię ? Imiona to fanaberia rodziców. Jak dziecko podrośnie to samo zdecyduje. Mamy XXI wiek, można sobie wybierać płeć dzieci, w wielu rodzinach wychowuje się je bez podziału na role społeczne. Żeby same mogły tak ze swojego serduszka wyciągnąć czy są chłopcem czy dziewczynką, czy kimś pomiędzy. Rodzice nie mają prawa ingerować w to kim jest ich dziecko. Jesteśmy tacy jakimi się urodziliśmy, a imiona są nadawane z pogwałceniem wszelkich możliwych praw osobistych dziecka. Nie dość, że nadawane siłą, to są też formą przemocy to w dodatku już od początku sugerują płeć. Dramat. Dzieci powinny móc sobie wybierać imiona powiedzmy w 7 roku życia, a do tego czasu powinno nadawać się im jakieś neutralne płciowo ksywki czy numery. Chociażby można przecież wołać dzieci po peselu na przykład.
Po tym wszystkim w dorosłym wieku przychodzą depresje, pustka i bezsensowność istnienia. Czy ludzie w ogóle mają na cokolwiek wpływ jeżeli wszystkie decyzje podejmują za nich rodzice? Od najmłodszych lat, nikt nie zadaje pytań. Nasze istnienie zależy tylko od naszych rodziców, którzy moszczą sobie prawo do wychowywani dzieci jak chcą. W imię czego? Własnej hedonistycznej chęci posiadania potomstwa. Czy dzieci to zwierzęta domowe, aby sobie tak decydować, że sobie takiego sprawimy i będzie nam miło? Dla czego? Dla rozrywki bo są małe, pocieszne i słodkie? Dostarczają frajdy i są dumą rodziców? To może niech jeszcze zaczną zabierać je na wystawy. To są ludzkie istoty, a nie żadne trofea którymi należy chwalić się na portalach społecznościowych jak zrobią pierwszą kupkę, gdy biegają w kółko bez celu, albo gdy są po prostu małe i wyglądają i zachowują się dokładnie jak wszystkie inne dzieci.
Żadne z dzieci nikogo nie prosiło, aby się urodzić. Urodziły się po rodzice tak sobie zdecydowali. Nikt z nas żadnej zgody nie podpisywał, zostaliśmy zmuszeni do egzystencji na tym świecie. Dostaliśmy w gratisie problemy, zło, cierpienie i pustkę bezsensowności istnienia. Dlatego, że rodzice sobie tak zdecydowali. A może ja nie chciałem się urodzić, może chciałem mieć po prostu spokój święty.
Oczywiście żartuje. Wszyscy kiedyś dowiemy się o celu naszej egzystencji. Więc nie zmarnujcie ani jednego dnia. Może, to tylko symulacja komputerowa testująca czy jesteśmy godni, aby wygrać w kosmicznej loterii własną planetę i święty spokój. Albo i nie żartuje, a pustka makrokosmosu całkowicie pozbawia nas sensu jałowej egzystencji, kto wie.
Aegroto dum anima est, spes esse dicitur.
Dopóki pacjent oddycha jest nadzieja.
Chrzest to straszny przymus, dziecko ma traumę do końca życia.
Jak wygląda procedura tej zbrodni:
Celebrans: Drodzy rodzice, jakie imię wybraliście dla swojego dziecka?
Rodzice wymieniają imię: [N].
Celebrans: O co prosicie Kościół Boży dla [N].
Rodzice: O chrzest.
(albo: o wiarę, o przyjęcie do Kościoła, o łaskę Chrystusa, o życie wieczne).
Celebrans: Prosząc o chrzest dla waszego dziecka, przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowało Boga i bliźniego, jak nas nauczył Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?
Rodzice: Tak albo: Jesteśmy tego świadomi.