Cel- uzyskiwanie pozwolenia na broń palną w Polsce. Krok 3 z 4. Zawody sportowe.
Po zdaniu egzaminu na patent strzelecki i zgłoszeniu się po licencję zawodniczą w PZSS, nadszedł czas na zawody sportowe. Co prawda nie są one konieczne przy pozwoleniu na broń, bo wystarczy sama licencja, ale wydział postępowań administracyjnych wymaga wtedy znaczenie więcej dokumentów, a ilość promes jest zdecydowanie mniejsza.
Od kolegów na strzelnicy dowiedziałem się, że nie ma różnicy czy wezmę udział w trzech zawodach czy dziesięciu, najprawdopodobniej i tak dostanę pozwolenie na 5 sztuk broni. Zmotywowało mnie to bardzo, a wizja zakupu pistoletu jeszcze w 2018 roku dodała mi energii, żeby jak najszybciej wziaść udział w zawodach.
Niestety PZSS nie na darmo nazywany jest Polskim Związkiem Samounicestwienia Strzelectwa gdyż na wydanie licencji musiałem czekać kolejna dwa miesiące, podczas gdy związek tłumaczył się okresem urlopowym.
W końcu jednak licencja doszła, a ja mogłem pojechać na upragnione zawody. Nawet jeżeli nie chodziło mi tu tylko o jak najszybsze wyrobienie minimalnej ilości konkurencji, to przede wszystkim o samo strzelanie. Ja po prostu uwielbiam strzelać, a zawody to czysta frajda. Uwielbiam wyciszać organizm, składać się z pistoletem, delikatnie wciskać spust i czekać na strzał. A potem spoglądać przez lunetę na tarczę z idealną dziurą w miejscu dziesiątki, albo dziewiątki. Najczęściej to siódemki czy czwórki ,ale co tam przecież liczy się zabawa, a zapach prochu to najlepsze perfumy świata.
Po przyjechaniu na strzelnicę ponownie tak jak na egzaminie stanąłem w bardzo długiej kolejce, tym razem na opłacenie startów i zabranie bloczków. Atmosfera była jednak zupełnie inna, nikt nie był spięty, zdenerwowany. Królowała atmosfera koleżeńska, piknikowa, ludzie przyjechali robić to co lubią najbardziej.
Wybór konkurencji nie okazał się wcale taki łatwy, bo na dzień dobry powitały mnie takie nazwy jak Psp ,Pcz, Kdw, Trap itd. Rozszyfrowanie ich okazało się jednak bardzo proste, był to pistolet sportowy, pistolet bojowy, karabin dowolny i strzelanie ze strzelby do rzutków. Pisze o tych konkurencjach bo je właśnie wybrałem.
Na osi poczułem się jak w innym świecie. Każdy z bronią w kaburze lub w pudełku. Wielkie futerały na karabiny, ludzie ze strzelbami na ramieniu. Można było poczuć taką namiastkę wolności, normalności.
Członek rodziny zapytał mnie czy się nie boje? Wszyscy tam mają broń, przecież ktoś mógłby mnie zastrzelić. Jedna z moich ciotek wyraziła ogromną obawę, gdy dowiedział się, że na stanowisku obok również strzelają ludzie i na strzelnicy nie jest się samemu. Takie jest niestety wyobrażenie o ludziach posiadających broń w Polsce, że nic tylko czekają żeby kogoś postrzelić.
Tym czasem rzeczywistość jest zgoła inna. Nigdzie nie czułem się tak bezpiecznie jak na strzelnicy. Pozwolenie posiadać może jedynie osoba o nieposzlakowanej przeszłości posiadająca badania psychiatryczne. Prawda jest taka, że posiadanie broni nie czyni człowieka wolnym. To tylko namiastka wolności gdy cały czas ma się na uwadze, że dosłownie za wszystko, a nawet prewencyjnie rząd może ci tą broń odebrać. Na przykład gdy uzna, że twoje poglądy polityczne nie są zgodne z linią rządu. Powód zawsze się znajdzie.
W każdym razie moje tłumaczenie dla ciotki opierało się na przykładzie samochodu i ruchu ulicznego. Przecież samochody są tak naprawdę bardzo niebezpieczne, idąc po ulicy w każdej chwili ktoś może mnie przejechać, może stwierdzić, że śmiesznie będzie jechać po chodniku czy może po prostu pojechać na czołowe. Mimo tego chodzimy po ulicy, jeździmy samochodem i nie domagamy się zakazów. Dlaczego ?
Bo kierowcy posiadają prawo jazdy, potrafią bezpiecznie się z nimi obchodzi i znają przepisy ruchu drogowego, a gdy nastąpi wypadek obwiniamy kierowcę za błąd, a nie samochód jakoby miał być sprawcą.
Podobnie jest z bronią. Każdy posiadacz zdał egzaminy, zna przepisy bezpieczeństwa, wie jak obchodzić się z bronią, a podczas zawodów istnieją bardzo rygorystyczne przepisy bezpiecznego zachowania, a za każdy odchył jest dyskwalifikacja i wyrzucenie ze strzelnicy. Z tą różnicą, że gdy zdarzy się postrzelenie (na strzelnicy się nie zdarza, nie licząc nastolatka który jakiś czas temu postanowił podrapać się załadowanym pistoletem w głowę ), wszyscy obwinią pistolet, a nie kierowcę.
W każdym razie po tym czego doświadczyłem podczas zawód odnoszę wrażenie, że szansa postrzelenia oscyluje wokół zera, a większe prawdopodobieństwo mam, że przydarzy mi się wypadek w drodze na strzelnicę.
Wycinek z książki znaleziony na forum broni palnej. Niestety autor posta nie podał tytułu.
Na stanowisku musieliśmy włożyć do zamka i lufy broni wskaźnik bezpieczeństwa, ładować mogliśmy tylko na komendę. Sędziowie dokładnie sprawdzali nam broń i kontrolowali nasze zachowanie. Dlatego uważam ją za jedno z najbezpieczniejszych miejsc w których byłem.
Ogólnie nie słyszałem jeszcze o masakrze na strzelnicy, czego nie mogę powiedzieć o gun free zone.
Broń jako, że nie mogę kupić jeszcze własnej, wypożyczyłem od mojego klubu. Pierwszy raz strzelałem z CZ i chociaż bardzo mi się podoba i bardzo chciałem ją mieć. Już wiem, że jej nie kupie. Po prostu indywidualne preferencje.
Konkurencja składa się z trzech części, pięciu strzałów próbnych, pierwszej serii dziesięciu strzałów i drugiej.
Następnie poszedłem zwrócić pistolet i poszedłem na konkurencję karabinową. Dostaliśmy poł godziny na 20 strzałów do czterech różnych tarcz i piątą próbną tarczę. Zawsze wyobrażam sobie że jestem snajperem gdy strzelam z karabinu.
Po zakończeniu strzelani czekała mnie niespodzianka. Mała dziewczynka w różowej kurtce i słuchawkach ochronnych siedział sobie przy stoliku i kolorowała swoją malowankę. Czekała, aż jej rodzice skończą strzelać. Strzelnica to miejsce rodzinne zawsze to powtarzam.
Potem poszedłem na zdecydowaniu moją najbardziej ulubioną cześć czyli na TRAP.
Niestety strzelanie do rzutków odbywa się na świeżym powietrzu, a w tym dniu od rana lało. Mimo peleryny byliśmy cali mokrzy.
Konkurencja wygląda w ten sposób, że stanęliśmy w półkole na pięciu pozycjach. Po kolei każdy z zawodników wystrzeliwał do lecącego rzutka i następowała zmiana miejsca. Aby było jeszcze trudniej rzutki wylatywały pod różnymi katami i prędkościom.
Mimo tego, że przez ulewę było mało co widać, a pudełko z nabojami zupełne mi rozmokło i musiałem upychać je po kieszeniach, uważam tę konkurencje za przynoszącą najwięcej frajdy. Wyniki dostaliśmy natychmiast, może 9 trafień na 25 to nie jest jakiś oszałamiający wynik, ale przecież nikt po odebraniu prawa jazdy nie jest staje się od razu mistrzem kierownicy.
Uważam że strzelectwo sportowe to najlepsza forma aby zacząć swoją przygodę ze strzelectwem. Można poznać wielu doświadczonych ludzi którzy chętnie pomogą czy doradzą w zakupie pierwszej broni. Atmosfera jest niesamowita. A polscy posiadacze broni to naprawdę ludzie którzy mają poukładane w głowie.
Nic tak bardzo nie śmieszy jak zarzuty przeciwników broni, że przyczynią się one do większej ilości samobójstw. Jako, że nie trzeba długo planować i kombinować, wystarczy nacisnąć spust. Otóż trzeba nauczyć się strzelać, zdać egzamin i zrobić badania psychiatryczne. Zdecydowania odradzam tą drogę.
Mam nadziej, że jesteśmy pierwszym pokoleniem które będzie mogło przekazać tradycje strzeleckie swoim dzieciom. Kultura broni nareszcie ma szansę odrodzić się w Polsce.
Niestety broń ma dwóch najgorszych wrogów, rdze i nierozważnych polityków. Może im bardzo przeszkadzać gdy okaże się, że człowiek nie chce dobrowolnie oddać części majątku, np. w ramach równości społecznej. Wystarczy tylko spojrzeć na to co dzieje się w RPA i masakrze Burów która niebawem tam nastąpi, aby przekonać się, że gdy rząd mówi, że nie potrzeba ci broni bo o ciebie zadba, najlepiej kup dwie sztuki.
Karabin to nie bomba atomowa, ale od czegoś trzeba zacząć. Pan Bóg dba o tych, którzy sami umieją o siebie zadbać.
Dziękuję.