Sanguis
Na początku było Światło. Nic mniej. Nic więcej. Tylko Światło.
Z czasem do Światła dołączyło Życie.
I to był początek końca. Końca Światła. I wszystkiego, co mogło po nim nastąpić.
Życie pływało i cierpiało. Było jednak szczęśliwe.
Życie wyszło na ląd i cierpiało bardziej. Szczęście jednak nie ustępowało.
Życie zaczęło władać innym Życiem, cierpiąc przy tym niemiłosiernie. Szczęście blakło.
Życie doprowadziło do Rozwoju. Cierpienie stało się Życiem. Życie stało się Rozwojem. Szczęście znikło.
Rozwój trwał. I trwał.
Nie przestawał trwać nawet w najczarniejszej godzinie.
W końcu Rozwój zabił Cierpienie. By to zrobić, zabił Życie. By to zrobić, zabił siebie.
A potem było już tylko morze Krwi.
Morze Krwi, które zalało ostatni promień Światła.