Kryzys klimatyczny - po co się starać skoro nasz los jest przypieczętowany?
Czołem Steemianie!
Już za niecałe dwa miesiące w Katowicach odbędzie się 24. szczyt klimatyczny ONZ, po raz kolejny głowy państw będę prześcigać się w pustych deklaracjach, czy może tym razem zapadną jakieś wiążące decyzje? Tymczasem naukowcy z Międzyrządowego Panelu ds. Zmiany Klimatu alarmują, że do 2030 roku musimy obniżyć emisję CO2 o 45% względem wartości z roku 2010, natomiast do roku 2050 do zera, jeśli chcemy myśleć o przetrwaniu. Brzmi niemożliwie? Na pewno ambitnie. Czas nagli coraz bardziej i kto wie, może to właśnie Katowice będą miejscem przełomowych decyzji mogących uratować naszą cywilizację.
Wiadomo za to z pewnością, na kogo po raz kolejny nie można liczyć, po wycofaniu się USA ze wcześniejszych uzgodnień polityka klimatyczna Trumpa była aż nadto oczywista. Od dawna uważam prawicowy ekstremizm podnoszący ostatnio łeb za gorzką ironię, natomiast po wpisie, na który natknąłem się dziś w Internecie, wszelkie granice absurdu zostały przekroczone. Administracja Trumpa sporządziła pewien raport na temat zmian klimatu.
Panie i panowie - Titanic tonie, orkiestra ma grać, wszyscy do sali bankietowej! Nic nie jesteśmy w stanie zrobić, więc po co się starać? Szalupy? Jakie szalupy?! Tońmy i przyjmijmy swój los z godnością. Chciałbym, żeby zostało to dobrze zrozumiane; według raportu zmiany są już nieodwracalne, więc po co się starać? Wcale nie musimy rezygnować z paliw kopalnych, bo i tak jesteśmy skazani na zagładę! To jest oficjalny raport. To jest polityczna rzeczywistość największej siły politycznej na świecie (a jednocześnie jednego z największych trucicieli)
Bez wątpienia żyjemy w czasach pełnych wyzwań, kryzys wydaje się byś wszechobecny -finansowy, społeczny, ekologiczny, edukacyjny, a każdy z nich jest tylko odbiciem głębszego kryzysu cywilizacyjnego; prawie każdy obszar naszego życia prosi się o nowe rozwiązania i bez wątpienia taki czas może być przytłaczający. Jest nawet pewna teoria, w którą ten raport wpisuje się doskonale; część ludzi utraciła już wszelką nadzieję, dla nich jedynym sensownych rozwiązaniem jest egoistyczne korzystanie na maksa do ostatniej chwili, tak jakby przyszłości miało rzeczywiście nie być. Warto jednak odwołać się do mądrości Chińczyków i pamiętać, że każdy kryzys wiąże się z potencjałem do zmiany na lepsze.
W końcu mamy już dostęp do niesamowitej technologii, warto zwrócić uwagę choćby na fakt, że zgodnie z prawem Swansona już wkrótce energia elektryczna z paneli słonecznych będzie niemalże darmowa. Budownictwo, rolnictwo, edukacja, transport, we wszystkich tych obszarach cały czas tworzone są nowe rozwiązania, które mogą nas uchronić przed zmianami klimatu. Warto o tym pamiętać i nie tracić nadziei.
Również każdy z nas jest w stanie dołożyć swoją cegiełkę do budowy nowego świata, przecież kryzys klimatyczny jest niczym innym jak wyrazem naszego zorientowania na wygodę, status i szybkie rozwiązania. Rodzimy się i żyjemy w przekonaniu, że nasz styl życia jest po prostu "normalny" i do tej pory to się sprawdzało, nadszedł jednak taki czas, że zostaliśmy zmuszeni do wyjścia ze strefy komfortu i szukania nowych rozwiązań. Wierzę, że naszymi codziennymi decyzjami jesteśmy w stanie zmienić świat w większym stopniu niż politycy latający z konferencji na konferencję.
Kultura, system operacyjny, zbiór praw i tradycji, "yyy, Panie, o czym Pan mówisz? Po prostu się żyje i tyle", bez względu na to, jak by to nazwać, jest coś, co musimy zmienić, jeśli chcemy przetrwać jako gatunek (i nie cofnąć się przy tym do epoki kamienia łupanego). Czy możemy wciąż cedować odpowiedzialność na polityków i liczyć, że ktoś rozwiąże nasze problemy za nas? Biorąc pod uwagę to jak dobrze władza dogaduje się z biznesem - szczerze w to wątpię.
Z wszystkiego co wiem, problemem nie jest brak energii, możemy się zatopić w różnych formach energii, po raz pierwszy walka o energię, która kieruje ewolucją życia od milionów lat - nie musiałaby już odbywać się kosztem rzezi wszystkiego co żyje. Niestety udało się dojść do tego miejsca poprzez stworzenie kultur, gospodarek, państw itp. , które rządzą się innymi prawami niż reszta przyrody i instynkt samozachowawczy tutaj nie obowiązuje. "Ludzkość" chyba takiego instynktu nie ma. Nie widzę siły społecznej, która mogłaby popchnąć ludzi do walki z globalnym ociepleniem. Ani z żadnym innym globalnym problemem.
Musiałby np. istnieć system wyborczy, gdzie politycy odpowiadaliby za konsekwencje swoich decyzji dla naszych wnuków i prawnuków, a nawet dla ludzi, którzy żyją na drugim końcu świata. System, który uniemożliwiłby pozbywanie się probelmów na zasadzie "podaj dalej" (w czasie lub przestrzeni)... Ktoś jeszcze walczy o taki system? Ma jakichś zwolenników?
Może społeczeństwa blokczejnów, o ile byłyby bardziej odporne na ciężar starych kultur i bełkot nowych social mediów, coś tutaj spróbują zrobić? Ale czy same są odporne na własne choroby?
Obawiam się podobnie jak Ty, że nie zdążymy przekształcić naszych społeczności na tyle szybko, aby się uratować. Za 50 lat może, ale nie za 15... Pech dla tych, co mają dzieci, lub co gorsza mogą mieć wnuki...
Byłem wczoraj na pokazie pewnego dokumentu na temat zmian klimatycznych i aktywizmu, po którym wywiązała się ciekawa dyskusja. Padło tam bardzo fajne stwierdzenie, że jedyna rzecz jaka musi się zmienić to tylko 7mld ludzi, którzy zdają sobie sprawę z tego, że sami są odpowiedzialni za siebie, wszystko by się ułożyło w 30dni :)
Oczywiście tytuł mojego wpisu jest trochę w sarkastycznym tonie, jako, że procesy zmian i rozwoju nie przebiegają liniowo to nic nie jest jeszcze stracone. Uważam, że nie można się poddawać aż do końca.
Co do polityków to będą mniej i mniej potrzebni w zdecentralizowanym świecie, już teraz absurdy zachodzące na poziomie władz są tak wyraźnym sygnałem, żeby po prostu odpuścić sobie to bagno. Ciekawe kim będą rządzić przy frekwencji wyborczej na poziomie 5%... Jedynie jakieś ciało o globalnym wpływie (globalna demokracja bezpośrednia zrównująca w prawach wszystkich Ziemian?) może mieć jakąś rację bytu z politycznego punktu widzenia. Ah, utopie :) Ale poteoretyzować warto.
Dzięki za Twój głos.
Zdecentralizowany świat? Wątpię.
Posted using Partiko Android
Wychodzę z założenia, że jeśli naprawdę mamy przetrwać jako gatunek i wskoczyć do kolejnego etapu, to coś poważnego musi się zmienić (poważne zmiany miały już miejsce na przestrzeni dziejów). A decentralizacja wydaje mi się najsensowniejszym pomysłem z jakim się zetknąłem.
Ok, w zasadzie się zgadzam, chociaż zależy w czym ta decentralizacja i jak daleko posunięta. Ale bardziej chodziło mi i to że nie widzę by świat zmierzał w tym kierunku. Wręcz przeciwnie niestety.
Posted using Partiko Android
USA są w bardzo ważnym dziejowo momencie. Walczą o utrzymanie pozycji dominatora z aspirującymi Chinami. Wobec takiego zagrożenia, problemy typu ekologia muszą zejść na dalszy plan. I dobrze, jeśli USA przegrają z Chinami to wszyscy pożałujemy. Choćby i dlatego że Chiny jeszcze mniej przejmują się klimatem.
Posted using Partiko Android
Właśnie nie do końca, co prawda jeszcze trują na potęgę, ale to będzie wyhamowywać. W Chinach bardzo mocno inwestuje się w odnawialne źródła energii, może nie tyle ze względu na klimat co na efektywność energetyczną zdecentralizowanych sieci, przy okazji powinno się to pozytywnie odbić na środowisku. Co ciekawe, chińska konsumpcja mięsa również wyhamowała, a nawet maleje a przecież to jeden z głównych czynników zmian klimatycznych. A przede wszystkim Chiny wydają się rozumieć na czym opiera się kolejna rewolucja technologiczna i powoli się do niej przystosowują, natomiast USA w wydaniu Trumpa to klasyczne "stare rozwiązania na nowe problemy" i populistyczny bełkot.
Stany Zjednoczone skazane są w moim odczuciu na utratę pozycji hegemona, a wszelkie rozpaczliwe próby utrzymania status quo tylko pogorszą ich sytuację. To był ciekawy eksperyment, ale dowiedli, że nie mają już wiele wartościowego do zaoferowaniu światu. Nie bardzo rozumiem dlaczego mielibyśmy pożałować w sytuacji chińskiego zwycięstwa. Rozjaśnisz? Nie sądzę, żeby nawet w sytuacji globalnej dominacji udało im się wyeksportować na resztę świata ich wizję praw człowieka. Przez pewien czas będziemy też funkcjonować w duopolu, Chiński wpływ będzie więc ograniczony.
Chiny działają pragmatycznie. Wchodzą w rynek produkcji komponentów zielonej energii bo wiedzą że to jest biznes. Chodzi jednak bo produkcję bi dominację technologiczną nie o produkcję energii. Będą robić energię odnawialną o ile będzie się im to opłacać, a nie będzie im się opłacało na większą skalę jeszcze długo. Czemu niby jest tyle produkcji "brudnej" energii? Bo się to bardziej opłaca i jest bardziej bezpieczne. Europa i USA są teoretycznie w stanie ponieść większe koszty dla jakiegoś większego dobra, Chiny nie będą chciały.
Co do mięsa, to sprawdziłem dane oecd i hm no nie. Był spadek wieprzowiny ale ten spadek wychamował, a trzeba powiedzieć że spożycie mieli sporo większe od USA (mówimy o na głowę). Natomiast jak mi się wydaje ale mogę się mylić najbardziej "cieplarniane" mięso czyli wołowina jest stały lekki wzrost, przy czym jedzą jej znaaacznie mniej niż USA. To są nawyki żywieniowe na które zmiana pozycji dominującego raczej nie wpłynie więc i tak bez znaczenia w kontekście tej wojny.
To jednak produkcja energii najwięcej zanieczyszcza. I Chiny najwięcej tych zanieczyszczeń już produkują i chociaż udział zielonej energii będzie rósł to mogę się założyć o piwo że również brudna energia będzie wzrastać. O ile w wyniku wojny handlowej nie dojdzie do załamania gospodarczego. Co daj Boże.
Nie sądzę by ktokolwiek rozumiał, zrozumieć rewolucję można z perspektywy czasu ;) wątpię jednak by USA były na nią gorzej przygotowane wręcz przeciwnie,ba działania obecnej administracji dobrze im posłużą. Swoją drogą Trump jest dość niezależny, ale w USA prezydent nie rządzi samodzielnie, rządzą tamtejsze elity.
Nie uważam też by USA były skazane na przegraną. Chociaż nie uważam też by były skazane na sukces jak wieszczą inni. USA mają wiele atutów i mogą spokojnie wygrać rywalizację. Założę się że najbliższe 10 lat to rozstrzygnie ;) może nawet szybciej.
Uważam że jest naiwnością zakładać że zwycięskie Chiny nie będą promieniować swoją ideologią. To jest naturalna konsekwencja, zwłaszcza że Europa i jej cywilizacja jest w stanie rozkładu. O ile współczesna Europejska cywilizacja dla mnie jest okropna, o tyle to co ma do zaproponowania Chińska cywilizacja jest jeszcze gorsze. Wizja świata zdominowanego przez Chińska cywilizacje (obecna, skażoną silnie komunizmem) jest po prostu przerażająca dlatego lepiej żeby Chiny przegrały.
Oczywiście ekspansja ideologiczna to dłuższy proces pewnie minimum 50 albo i 100 lat, więc mówiąc my pożałujemy bardziej miałem na myśli ludzkość niż nas osobiście (chociaż też), no i bardziej w przenośni bo najpewniej przeciętny człowiek nie zauważy co się wydarzyło.
Posted using Partiko Android
Chiny działają pragmatycznie. Wchodzą w rynek produkcji komponentów zielonej energii bo wiedzą że to jest biznes. Chodzi jednak o produkcję wiatraków, bakterii itd o dominację technologiczną nie o produkcję zielonej energii. Będą robić energię odnawialną o ile będzie się im to opłacać, a nie będzie im się opłacało na większą skalę jeszcze długo. Czemu niby jest tyle produkcji "brudnej" energii? Bo się to bardziej opłaca i jest bardziej bezpieczne. Europa i USA są teoretycznie w stanie ponieść większe koszty dla jakiegoś większego dobra, taka jest nasza kultura, rys cywilizacyjny, Chiny nie będą chciały, nie pasuje to do nich (ale może mam za mała wiedzę).
Co do mięsa, to sprawdziłem dane oecd i hm no tak średnio ;) Był spory spadek wieprzowiny ale ten spadek wyhamował, ciekawe co będzie dalej, a trzeba powiedzieć że spożycie mieli sporo większe od USA (mówimy o na głowę). Natomiast jak mi się wydaje ale mogę się mylić najbardziej "cieplarniane" mięso czyli wołowina jest stały lekki wzrost, przy czym jedzą jej znaaacznie mniej niż USA. To są nawyki żywieniowe na które zmiana pozycji dominującego raczej nie wpłynie więc i tak bez znaczenia w kontekście tej wojny.
To jednak produkcja energii najwięcej zanieczyszcza. I Chiny najwięcej tych zanieczyszczeń już produkują i chociaż udział zielonej energii będzie rósł to mogę się założyć o piwo że również brudna energia będzie wzrastać. O ile w wyniku wojny handlowej nie dojdzie do załamania gospodarczego. Co daj Boże.
Nie chodzi jednak tylko o ich dalszy rozwój, ale o konsekwencje globalne zwycięstwa tego państwa i jego ideologii.
Nie sądzę by ktokolwiek rozumiał, zrozumieć rewolucję można z perspektywy czasu ;) wątpię jednak by USA były na nią gorzej przygotowane niz Chiny wręcz przeciwnie, ba działania obecnej administracji dobrze im posłużą. Ale to tylko opinia, trudno zweryfikować bo do wielu danych nie ma dostępu przeciętny człowiek. Swoją drogą Trump jest dość niezależny, ale w USA prezydent nie rządzi samodzielnie, rządzą tamtejsze elity.
Nie uważam też by USA były skazane na przegraną. Chociaż nie uważam też by były skazane na sukces jak wieszczą inni. USA mają wiele atutów i mogą spokojnie wygrać rywalizację. Założę się że najbliższe 10 lat to rozstrzygnie ;) może nawet szybciej.
Uważam że jest naiwnością zakładać że zwycięskie Chiny nie będą promieniować swoją ideologią. To jest naturalna konsekwencja, zwłaszcza że Europa i jej cywilizacja jest w stanie rozkładu. O ile współczesna Europejska cywilizacja dla mnie jest okropna, o tyle to co ma do zaproponowania Chińska cywilizacja jest jeszcze gorsze. Wizja świata zdominowanego przez Chińska cywilizacje (obecna, skażoną silnie komunizmem) jest po prostu przerażająca dlatego lepiej żeby Chiny przegrały.
Oczywiście ekspansja ideologiczna to dłuższy proces pewnie minimum 50 albo i 100 lat, więc mówiąc my pożałujemy bardziej miałem na myśli ludzkość niż nas osobiście (chociaż też), no i bardziej w przenośni bo najpewniej przeciętny człowiek nie zauważy co się wydarzyło.
Posted using Partiko Android
Jak zauwazyl DeepResearch, Chinczycy przoduja w redukcji CO2, wypelniaja postanowienia paryskie (nawet przed czasem bo target na 2020 osiągnęli juz w zeszlym roku). Gdy okazało się ze dziura ozonowa znów straszy, szybko namierzyli kto i gdzie powrócił do produkcji zakazanych środków. Tak więc twierdzenie, że Chiny jeszcze mniej się przejmują klimatem uważam za błędne. Można ripostowac, że to pragmatyzm itp ale liczą się efekty. Chiny obniżają emisje. Oczywiście to co się tam dzieje z Xi Jinpingiem to inna historia (i inne wyzwanie).
Congratulations @deepresearch! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
Click here to view your Board of Honor
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Do not miss the last post from @steemitboard:
Witaj @deepresearch
Z tej strony @sp-group. Jesteśmy zamkniętą niemal 50 osobową grupą (lista członków grupy: https://busy.org/@sp-group/followed ), której jednym z głównych celów jest wpieranie polskojęzycznych autorów publikujących wysokiej jakości wpisy. Więcej informacji o nas możesz przeczytać w naszych cotygodniowych raportach na koncie @sp-group. Członkowie naszej grupy zaproponowali Twoją kandydaturę dlatego pragniemy Cię do nas zaprosić. Gromadzimy się wokół zamkniętego czatu na DISCORD na który to właśnie chcemy wręczyć Ci zaproszenie. Prosimy o podanie jakiegoś bezpośredniego kontaktu w celu przekazania zaproszenia, lub o skontaktowanie się z nami mailowo [email protected] .
Pozdrawiamy @sp-group
Congratulations @deepresearch! You received a personal award!
Click here to view your Board of Honor
Congratulations @deepresearch! You received a personal award!
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!
Congratulations @deepresearch!
You raised your level and are now a Minnow!
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!