Za jednym słowem #1: domki apikultu
Z pewnością zdarzało Wam się nie raz i nie dwa uruchomić przeglądarkę internetową tylko po to, by sprawdzić jedną rzecz , po czym utknąć w czeluściach Internetu i skończyć na oglądaniu umownych „słodkich kotków”. Trochę pewnie rzadziej, ale bywa też, że sprawdzenie znaczenia jednego wyrazu prowadzi nas w zupełnie dotąd przez nas niespotkane dziedziny i wciąga w przeróżne ciekawostki. Z powodu braku czasu na "poważniejsze" artykuły i jednoczesnej chęci powrotu do pisania rozpoczynam dziś cykl (uuu, to brzmi dumnie, a zobaczymy na ilu wpisach się skończy...) „za jednym słowem” będący zapisem ciekawostek wykrytych przy okazji „czytelniczego poszerzania słownictwa”.
(Podejrzewam, że nie raz słyszeliście ucząc się języków obcych, że nie warto odkładać lektury i zaglądać do słownika przy okazji każdego z nieznanych słów, lepiej wyłapywać ich znaczenie z kontekstu i skupić się na całości – to ma dużo sensu, ale z drugiej strony... Nawet – a może zwłaszcza? – przy lekturze tekstu w języku ojczystym może prowadzić to do utraty zrozumienia pewnych subtelności, niemożności wyłapania dodatkowych znaczeń czy aluzji, no i przede wszystkim – postępując tak tracimy możliwość zdobycia nowej wiedzy. Osobiście jestem więc zwolenniczką zapisywania nieznanych słów i „hurtowego” sprawdzania dokładnych ich znaczeń po lekturze – dla własnego rozwoju i pełniejszego zrozumienia czytanego utworu).
Skąd będą brały się słowa, za którymi będę „gonić”? Z moich bieżących lektur, a zatem każdy artykuł z cyklu będzie stanowił równocześnie propozycję „literaturową”. Spodziewać się należy, przynajmniej w najbliższym czasie, raczej krótkich form – wierszy, poematów itp.
Cóż tu jeszcze paplać... zaczynamy!
jesień bardziej była wiary – godna
wiart wywracał domki apikultu
do studzień wtrącał boskie liście platanów
dokumenty nasze metryki akty chrztu
kołysał furtki skrzypiał zawiasami
jak żywy duch
Edward Stachura, Po ogrodzie niech hula szarańcza, fragment
Czujemy wyraźnie tę jesień, widzimy ją oczami wyobraźni... Ale czymże są owe domki apikultu? W mojej głowie z jakiegoś powodu jawią się jako białe, kamienne, proste budyneczki – chyba przez odległe skojarzenie brzmieniowe z alabastrem. „Apikult” jako polski wyraz wydaje się nie istnieć – nie daje sensownych wyników w wyszukiwarce, zatem albo jest efektem słowotwórczych działań Autora, albo wyszedł z użycia na tyle dawno, że nie chce się już ujawnić w sieci. Okazuje się jednak, że w wielu językach słowa takie jak apicoltura (włoski), apicultura (hiszpański, asturyjski, portugalski) czy apiculture (angielski, francuski) oznaczają pszczelarstwo, a zatem nasze romantycznie brzmiące domki apikultu to po prostu... ule - pszczele domostwa. Nie popisałaś się autorko – wszystkie przytoczone wyrazy pochodzą od łacińskiego apis, czyli pszczoła – słowa znanego ci wcześniej, lecz zapomnianego. Wygląda na to, że teraz zostanie w twojej głowie na dłużej...
Języki obce, które przyniosły nam odpowiedź, kojarzą się luźno z różnymi faktami z życia Poety: narodzinami we Francji, tworzeniem przekładów z hiszpańskiego (m.in. z Borgesa), pobytem na stypendium w Meksyku oraz podróżą po USA, Kanadzie i Meksyku.
Przy okazji - podejrzewam, że nie tylko ja nie wiedziałam do tej pory niczego o języku asturyjskim? Goniąc dalej za pszczelimi chatkami dowiemy się po drodze, że używa się go w czterech prowincjach hiszpańskich i jednej portugalskiej. „Język asturyjski” po asturyjsku to asturianu lub... bable. Szacuje się, że asturyjskim „babla” jako ojczystym około 100 000 osób (dane z 1994 roku, od 1980 prowadzi się działania mające chronić go przed zniknięciem).
Jeżeli dobrnęliście aż dotąd, to chciałabym Wam serdecznie polecić przeczytanie całego poematu Po ogrodzie niech hula szarańcza. Stachura z wrodzonym sobie talentem bardzo obrazowo i trafnie odmalowuje w nim otaczającą rzeczywistość, jednocześnie płynnie przechodząc od realizmu do tematów metafizycznych. Na zakończenie, dla przybliżenia klimatu i na zachętę jeszcze jeden fragment:
Do zbijania tratew nająłem się więc
ciezko było dyblować i mokro
dni mijały z pluskiem
zalane butów pluwiografy
buty nasze milordzie piękne dawniej buty
do muzeum nie wątpię ale jakie to są gniazda
to są łodzie milordzie dziurawe stare łodzie
dni mijały z pluskiem
jesień bardzo była wiary-godna
przez baranie łąki
mgła sadziła susami rozmazać nas
na blade widma
od zachodu cień półkuli wydłużał fantomy
Vincent Van Gogh, Trzy pary butów, źródło
To i ja skoczyłam w sieć, za pluwiografem 🙂. Przeczytałam z ciekawością, czekam na więcej!