RE: Ile zarabiają księża w Polsce?
To jeżeli chodzi o KPK czyli Kodeks Prawa Kanonicznego to wiele paragrafów o tym mówi np.
Kan. 905 KPK kapłani mogą celebrować indywidualnie lub w koncelebrze każdego dnia tylko jedną Mszę św.,
Kan. 951 - § 1. Kapłan, odprawiający więcej razy w tym samym dniu, może
poszczególne Msze św. aplikawać w intencji, w której została złożona ofiara, przy
zachowaniu jednak prawa, że oprócz dnia Bożego Narodzenia, wolno mu zatrzymać dla
siebie jedną tylko ofiarę, pozostałe zaś winien przekazać na cele oznaczone przez
ordynariusza, z dopuszczeniem jednak pewnego wynagrodzenia z tytułu zewnętrznego.
§ 2. Kapłan koncelebrujący w
To jest tak ogólnie choć pewnie jak by się zgłębić bardziej można by odszukać inne zapisy w samym KPK jednak poza KPK istnieją dość szczegółowe dekrety dotyczące rozliczeń binowanych i trinowanych MSzy św. z Kurią Biskupią. Każda kuria posiada swoje. Przykładowy dekret
Jeżeli chodzi czy obawiam się o swój los. Chciał bym żeby wybrzmiało to dość mocno. Ja jestem wierzącą osobą, wierzącym zakonnikiem, który jednak przede wszystkim troszczy się o swoje zbawienie i o spokój swojego sumienia, które jednak staram się dopracować żeby było zgodne z wolą Pana Boga. Może jestem w tej uprzywilejowanej sytuacji, że generalnie nie jestem zależny tak mocno od biskupów (którzy sprawują swoje funkcje dożywotnio) tylko moim wyższym przełożonym jest prowincjał. Dlaczego to zaznaczyłem? W moim zakonie funkcja prowincjała jest kadencyjna 3 lata kadencja, potem może być kolejna kadencja 3 lata i nadzwyczajnie kolejne 3 lata wtedy kiedy 2/3 delegatów kapituły wybierze kogoś na trzecią kadencję czyli max. 9 lat. Prowincjałowi są świadomi tego, że w danym momencie są prowincjałami a za max lat 9 nimi już nie będą i nic nie stoi na przeszkodzie żeby w jednym momencie stali się wikarymi. Zdarzały się takie przypadki w naszym zgromadzeniu wcale nie rzadko. Ta sytuacja pozwala zachować im rozsądek bo wiedzą, że za chwilę to oni mogą się stać uzależnieni od takiego "kapryśnego prowincjała" dlatego jakoś się nie boję krytyki, która oczywiście jest konstruktywna bo inna nie ma sensu. Wydaje mi się, że to między innymi odróżnia zakonników od księży z diecezji.
Czy boje się, że podzielę swój los razem z ks. Lemańskim czy Węcławskim (Węcławski wykładał w moim seminarium niestety mnie już nie ale trochę starszych moich kolegów) nie boję się bo generalnie jednak wierze w to, że Kościół sam w sobie jest świętą instytucją i Bóg sobie z tym radzi. Podkreślam Kościół jest święty a nie ludzie, którzy tym kościołem rządzą.