"A więc razem bracia do lin" - o szantach żeglarskich słów kilka.
Szanty – albo je się uwielbia albo nigdy nie było się na żaglach. Takie powiedzonko usłyszałem podczas mojego pierwszego rejsu, który odbył się parę lat temu na mazurskich jeziorach a dokładnie w Rynie rozpoczynając moją przygodę z żeglowaniem, która trwa do teraz. Ale dlaczego szanty są takim fenomenem? Dlaczego każda osoba, która choć raz żeglowała prawie, że automatycznie zakochuje się w szantach. Postanowiłem odszukać odpowiedzi na to pytanie.
źródło: pixabay.com
Historia szant.
Czasy (pra)dawne
Jeżeli chodzi o pieśni marynarskie to powstawały najprawdopodobniej już wtedy kiedy ludzie tylko zaczynali budować swoje pierwsze „maszyny” pływające. W paleolicie około 200 000 - 1000 000 lat temu. Najczęściej były to tratwy, ciągle modernizowano i ulepszano, aby ich zdolność żeglugowa była coraz większa. Siłą napędową w tych najstarszych tratwach był najprawdopodobniej drąg, którym odpychano się od dna. Około 5000 lat p.n.e. na wodach pojawiło się czółno, którego napędem było wiosło. Kiedy w epoce brązu powstał żagiel, marynarze zaczęli wykorzystywać siłę wiatru do szybszego poruszania się po wodach świata. Śpiew był znany od najdawniejszych czasów. O tysięcy lat ludzie śpiewali podczas prac zbiorowych aby nadać odpowiedni rytm, tempo oraz żeby sobie umilić monotonne czynności, które trzeba było powtarzać setki a nawet tysiące razy.
źródło: pixabay.com
Czasy XV-XVI wieku
Na przełomie XV i XVI w. budowano coraz większe statki. Wiosła przeszły do lamusa a zwiększona liczba żali pozwalała, aby okręty poruszały się z większą prędkością. W tym czasie rodzi się szanta - typowa marynarska pieśń pracy zespołowej (do tego czasu podstawową pieśnią pracy marynarzy była pieśń wioślarska). Pierwsze wzmianki, które możemy znaleźć na piśmie dotyczące wyrabiania lin na pokładzie można przeczytać w pracy dominikanina Feliksa Fabri z Ulm, który w 1493 r. płynął do Palestyny na weneckiej galerze. Tak pisał o ludziach, którzy śpiewali przy pracy: "jeden z marynarzy wyśpiewywał komendy, a pozostali odpowiadali mu w chóralnych refrenach”.
Połowa XVI wieku, czy to koniec szant?
Około 1550 roku szanty zaczynają przeżywać kryzys aby zniknąć na 250 lat. Powodem jest fakt, że pływające jednostki były bardzo małe a załoga bardzo liczna. Natomiast wiek XIX to wręcz złoty wiek dla szant. To czas wielkich wypraw morskich oraz ogromny rozwój budownictwa okrętowego. Jednostki pływające są coraz większe a załogi obsługujące żaglowce i inne pływające „cuda” zmniejszają się. Jest to idealna okazja aby „na salony” a dokładniej „na pokłady” wróciła szanta, która usprawnia pracę grupową.
Szanta w Polsce.
Polska nie miała rozwiniętej floty ponieważ częściej byliśmy odcięci od morza, a w okresie, kiedy różne państwa wzbogacały się dzięki morzom i oceanom Polska nie istniała jako samodzielne państwo. Dlatego też pomimo wielu badań nad polskimi pieśniami, nie odnaleziono w nich śladu marynarskiej pieśni zawodowej. Co do dawnej twórczości związanej z wodą, to piosenki flisackie są jedyną oryginalną formą, zachowaną w historycznych zapisach. Najbardziej znaną wśród nich jest : "Oj żeglujże, żeglarzu". Piosenka ta, w której miarowy rytm odzwierciedla rytm wioseł powstała prawdopodobnie w XVII wieku i przez kilka pokoleń przetrwała wyłącznie dzięki tradycji ustnej. Jako pierwszy spisał ją ludowy nauczyciel ze Strzelna Jan Potock w 1908 r. Pomimo tego, iż w Polsce później mieliśmy morską flotę handlową i wojenną nie nastąpił rozwój pieśni marynarskich, związanych z morzem. Nadal głównym środkiem komunikacyjnym były rzeki to też śpiewano o rzekach a nie o morzu.
Po odzyskaniu niepodległości wręcz Polacy zachłysnęli się morzem w każdej jego formie. Dzięki temu rozwinęła się również pieś morska zwana szantą. 1924 rok to powstanie Polskiego Związku Żeglarskiego w Tczewie. Wszelakie szkolenia, które są organizowane powodują również rozwinięcie się kultury śpiewania szant. Później polscy żeglarze śpiewanie szant traktują jako nieodłączny obyczaj przy żeglowaniu i tym sposobem rozwija się polska szanta, której szczytowy rozwój przypada na lata 70 i początek 80 dwudziestego stulecia. Wtedy powstaje polskie słowo szanta odpowiednik angielskiego shanty. Jerzy Wadowski użył tego terminu po raz pierwszy w 1975 r. w artykule do czasopisma Morze42, a utrwaliła go jeszcze w tym samym roku Halina Stefanowska w swej książce Rozśpiewane morze.
Festiwale szantowe
Ponieważ w latach siedemdziesiątych XX w. nie było jeszcze festiwali szantowych, piosenki żeglarskie włączano w nurt piosenki turystycznej m. in. na Ogólnopolskim Turystycznym Przeglądzie Piosenki Studenckiej Bazuna organizowany w Gdańsku, czy łódzkim festiwalu YAPA, gdzie zaistniał zespół Refpatent. Najciekawsze jest to, iż zespoły i festiwale najczęściej powstawały z dala od morza, w centralnej i południowej części naszego kraju. I tak też jest do dnia dzisiejszego.
źródło: pixabay.com
Słów kilka na zakończenie
Oto krótkie przedstawienie historii szant w Europie jak i w Polsce. Każdy kto choć raz był na rejsie doceni ten wspaniały klimat. Oczywiście już dziś nie wykonuje się monotonnych wspólnych prac na ogromnych żaglowcach i nie śpiewa się przy tym dla wyznaczenia rytmu szant to „szantowanie” przeniosło się do tawern przy pięknych marinach. Tam to przy szklaneczce rumu można odpocząć po dniu pełnym wrażeń w trakcie żeglarskiej przygody.
Bibliografia:
- M. Siurawski, Szanty i szantymeni, Kraków 1999
- J. Wadowski, Uśmiech twardego życia, "Morze" 1972
- J.Wadowski, Pieśni spod żagli, Gdańsk 1989
- J.Rogacki, Z historii szant w Polsce. "Żagle" 1998
- http://czteryrefy.pl/data/proza/pr_mgr06.html (praca magisterska inspiracją do napisania tekstu. Za zgodą autora.)
Zdjęcia na końcu pochodzą z mojego prywatnego archiwum.
tip! 0.4 ;)
thx :)
Hi @buka90! You have received 0.4 SBD tip + 0.01 SBD @tipU from @cardboard :)
@cardboard wrote lately about: Just Testing. Feel free to follow @cardboard if you like it :)
You can now delegate SP to @tipU for daily profit:) Click here to learn more :)
Hej ha kolejkę nalej, hej ha kielichy wznieśmy! To zrobi doskonale Morskim Opowieściom! :)
No to jest klimat. Aż by się chciało żeby już można było wypłynąć na mazurski rejs :) i zasiąść wieczorem w tawernie przy jakiejś marnienie.