No to moje dzieci spotykałyby się ze swoim wychowawcą raz w tygodniu na godzinie wychowawczej.
To prawda, że w wielu szkołach zupełnie świeżą sprawą jest deklarowanie woli, aby dziecko uczestniczyło w zajęciach religii/etyki. Gdy zapisywałam córkę do szkoły złożyłam niezgodną z ustawą deklarację, że moje dziecko nie będzie uczestniczyło w tych lekcjach. Dwa lata później, czyli ostatniej jesieni szedł syn i tym razem było już prawie dobrze - deklaracje podpisali rodzice dzieci uczestniczących w zajęciach, ale odbyło się to na wrześniowym zebraniu, a więc po fakcie zorganizowania tych zajęć przez szkołę.
Niestety bardzo różne jest przygotowanie katechetów do pracy z dziećmi i młodzieżą. W małych parafiach zazwyczaj wikariusz jest z automatu kierowany do pracy w szkole. Są księża, którzy mają talent pedagogiczny i katechetyczny, są tacy, którzy absolutnie nie powinni pracować w szkole. Podobnie z siostrami zakonnymi.
Z drugiej strony myślę, że mało który dyrektor w szkole świeckiej zdecyduje się (gdy zasoby kadrowe pozwolą) na powierzanie wychowawstwa katechetom. Rodzice mają sporo do powiedzenia w szkole, a taka decyzja również dla nich byłaby kontrowersyjna - np. czy obowiązki księdza nie będą kolidowały z różnymi imprezami szkolnymi, jak taki wychowawca będzie pracował z dziećmi nieuczęszczającymi na religię, czy taki wychowawca nie zostanie zaraz przeniesiony na inną parafię (zwykle rodzice chcą, aby przez cały etap edukacyjny wychowawca się nie zmieniał). A dyrektor pewnie również nie zdecyduje się dać wychowawstwa np. księdzu, który funkcjonuje niejako obok społeczności szkolnej, bo będzie wiedział, że nie będzie to aktywny członek zespołu wychowawców i innych zespołów pracujących w szkole.
Nauczyciele wychowania fizycznego bardzo często są wychowawcami i też dzieci nie mają z nimi lekcji.
W zasadzie to nie ma żadnego wymogu, aby wychowawca swojego podopiecznego uczył i to się często zdarza, nie tylko kiedy wychowawcą jest wuefista. Tutaj jest jedynie różnica, że jest podział na dziewczyny i chłopaków i zazwyczaj nauczyciel ma tylko jedną grupę z nich.
Próbowałam znaleźć jakieś statystyki na potwierdzenie lub zaprzeczenie tego "bardzo często", ale tak na szybko nie udało mi się. Spróbuję jeszcze, ale ze swojej pracy zawodowej mam raczej odwrotny obraz. Ze znanych mi szkół wychowawcy - nauczyciele w-f byli tylko w gimnazjum z klasami sportowymi.
Statystyk raczej nie będzie, bo są też rotacje i nie zawsze tak jest. A wątpię też, żeby ktoś to notował.
U mnie w mieście w każdej szkole przynajmniej kilku wuefistów jest wychowawcami.
Oczywiście są wspomniane rotacje, itp., ale takie osoby często nadają się na wychowawców, bo potrafią utrzymać dyscyplinę i zarządzać ludźmi. Dlatego też wielu nauczycieli w-f jest dyrektorami.
Ja w każdej szkole miałem za wychowawców wuefistów i przynajmniej u nas jest to normalną rzeczą. Być może to tylko urok mniejszych miast, ale szkoły po ponad 500 dzieci, to nie takie małe jednak.
A co do tego uczenia, to po prostu nauczyciel dostaje ilość godzin, jest skonstruowany plan no i co ma poradzić, że nie ma akurat ze swoją klasą. Nauczyciele muzyki czy plastyki też są wychowawcami i jak ma mieć lekcje ze swoją klasą, jak te przedmioty są np. w gimnazjum tylko rok?
Ale znam wiele przypadków, gdzie nawet z matematyki był inny nauczyciel niż wychowawca i przynajmniej dla mnie, to jest coś normalnego.
Różne posunięcia kadrowe musi stosować dyrektor, aby szkoła dobrze funkcjonowała. Pracowałam w dużym mieście i w małym miasteczku, więc przyjmuję, że są to po prostu decyzje dyrekcji.