Polityka a kwestia islamu i jego wyznawców - cz. 1
Wstęp
Do napisania tego posta zachęcił mnie komentarz @lokibalboa pod którąś z moich wypocin.
Współczesne podejście do religii muzułmańskiej i jej wyznawców, występujące również i w naszym kraju, podzielić można na dwa asymetryczne nurty: powszechniejszy po prawej stronie "islamosceptycyzm" (który obejmuje w równej mierze muzułmanów jak i sam islam) oraz nurt "humanistyczny" (który niekiedy potępia pewne uwarunkowane religijnie zachowania i tradycje, niekiedy nie, ale ogólnie rzecz biorąc i upraszczając "oddziela wyznawcę od religii i widzi w muzułmaninie człowieka skrzywdzonego przez kapitalizm/imperializm/wojny, który powinien mieć prawo osiedlić się w krajach Zachodu"). Drugi nurt zawiera się oczywiście w myśli typowo lewicowej.
Myślę, że obie powyższe postawy są znane użytkownikom Steemit i zarysowanie ich w powyższy sposób będzie wystarczające na potrzeby tego posta. Nie o nich bowiem chcę napisać, ale o pewnej postawie, którą chciałbym rozpropagować, ponieważ podziały te wynikają w moim mniemaniu z opierania się przez zwolenników poszczególnych nurtów na założeniach wynikających z myślenia życzeniowego.
Tysiąc i jeden islam
Podstawowym błędem po obu stronach barykady jest przyjmowanie, że istnieje jakiś jeden islam, oczywiście w zależności od dyskursu - rumiany i pokojowy albo krwawy i hańbiące "nasze kobiety"*.
Ale to nieprawda. Islam, jako religia w zasadzie pozbawiona kasty kapłańskiej** i dopuszczająca wiele interpretacji pewnych zapisów dzieli się na wiele grup i podgrup. Dla zmiękczenia Was przed moim bardzo nudnym wywodem, krótki memik, znaleziony na szyickiem profilu Shia Memes na FB (a więc politycznie poprawny... bo ichni):
Mem zamieszczony powyżej, choć w swej istocie żartobliwy, pokazuje pewne zjawisko - niejednolitość i podziały między muzułmanami, często głębsze, niż na gruncie chrześcijańskim. Podziały te mogą być głębokie do tego stopnia, że dla niektórych muzułmańskich sekt chrześcijanin to zaledwie człowiek, któremu nie było jeszcze dane poznać prawdy islamu i jako taki ma szanse, by uzyskać zbawienie (oczywiście pod warunkiem przyjęcia islamu), natomiast członek innej, konkurencyjnej, rzeknijmy, sekty muzułmańskiej jest bluźniercą, dla którego nie ma już żadnej nadziei, bo wydaje mu się, że zna już prawdę, choć jest to grzeszny Fałsz i natarczywie przy nim stoi... Coś jak "grzech przeciwko Duchowi Św." u chrześcijan.
Bez zgłębiania się w szczegóły i podziały na poziomie sekt (o tym będzie oddzielna część), islam dzieli się na dwa główne nurty: sunnizm i szyizm. Sunnizm jest wyznaniem większościowym i teoretycznie bardziej konserwatywnym, choć wiele zależy od tego, do jakiej pod-szkoły prawnej w ramach sunnizmu się przynależy.
Szyizm zaś przeważa w Iranie, Iraku, teoretycznie zlaicyzowanym Azerbejdżanie; jest też obecny w kilku innych krajach, jak Jemen, Indie czy Turcja, Syria. Przyrównać go można do protestantyzmu, bo faktycznie powstał jako ugrupowanie kontestujące zasady dziedziczenia schedy po Mahomecie i z biegiem czasu znacznie oddalił się od nurtu sunnickiego.
Idźmy dalej - kraje muzułmańskie znajdują się na różnym stopniu rozwoju cywilizacyjnego i społecznego. Muzułmańskie państwo w Europie - Bośnia (w której ok. 50% mieszkańców to muzułmanie, a jeśli wykluczyć autonomiczną, prawosławną Republikę Serbską - całkowita większość wyznaje islam). Prawo w Bośni jest odziedziczone po Jugosławii i zakłada między innymi minimalny wiek zamążpójścia na 18 lat, równość prawną kobiety i mężczyzny, rozdział religii od państwa itd. Gdzie indziej na mapie mamy Somalię, której chyba nie trzeba komentować...
Naszą "mapę islamu" dodatkowo komplikują względy geopolityczne, które każą szanować niektórych muzułmańskich satrapów, bo są naszymi "sojusznikami". Tak więc zbrodniczy, krwawy i fundamentalny reżim saudyjski, który wykwitł na niebywale konserwatywnej szkole wahhabickiej islamu (typowy sojusz tronu i religii, który w pewnych okolicznościach okazał się być państwotwórczy...)***, jest "dobry", bo przyjaźni się z USA. Albo inny Redżep Taip Erdogan, za którym się co prawda nie przepada, ale pozwala mu się na wiele ze strachu, że w każdej chwili może "odkręcić kurek" nielegalnych migrantów do UE...
Tak więc, chyba możemy się zgodzić, że dar al-islam (ar. ziemie islamu, ziemie podległe islamowi) podzielone są między wiele krajów, charakteryzujących się skrajnie odmiennymi tradycjami, wartościami i systemami społecznymi.
Islamorealizm
Do czego zmierzam? Chciałbym, żeby mój cykl postów uświadomił ludziom, że z perspektywy interesów Europy, a także interesów poszczególnych jej krajów, w tym i Polski, należy różnicować pomiędzy poszczególnymi kulturami na łonie pankultury muzułmańskiej i wspierać jedne kosztem drugich. W polityce rzadko daje się osiągnąć sto procent założeń i o ile nie ma się broni atomowej (jak USA, Rosja czy Izrael), trzeba myśleć w kategoriach kompromisów.
Jestem trochę zabiegany i nie wiem, kiedy wrzucę kolejny odcinek, ale będzie on poświęcony kategoryzacji różnych odłamów islamu w perspektywie państw, w których występuje i ich stosunkiem z innymi krajami. To początkowy, wstępny wpis i pewnie dla wielu z Was nie ma odkrywczego charakteru, tym nie mniej zachęcam do dyskusji w komentarzach.
*w przypadku tego ostatniego zawsze i nieodmiennie bawi mnie mocno przecież wschodni, żeby nie rzec - muzułmański protekcjonalizm i patriarchalizm wypowiadających te słowa...
**wyjątkiem są pewne szkoły szyizmu, w których duchowieństwo istnieje jako instytucja i ujednolica oraz dba o "czystość" doktryny. W przypadku grupy mniejszościowej takie podejście jest uzasadnione i konsoliduje wiernych.
***historia powstawania Królestwa Arabii Saudyjskiej jest niezwykle interesująca i ściśle związana z walką agentur Ententy i Państw Centralnych podczas I Wojny Światowej... Saudowie jako jedno z trzech głównych plemion-państw na Centralnym Półwyspie Arabskim otrzymywali pieniądze (i karabiny maszynowe Maxim...) od Brytyjczyków i prawie doszczętnie wyrżnęli konkurencyjne plemiona (które wahabickie nie były). Tak więc dziękujmy ich królewskim mościom za tego potworka! Zainteresowanych odsyłam do książki The Berlin-Baghdad Express Seanna McMeekina oraz Inside the Kingdom Laceya.
Bardzo cenny post, dzięki za niego. Wszyscy mamy tendencję do upraszczania, myślenia na skróty, wrzucania wszystkich do jednego worka - i często jest to zręcznie wykorzystywane przez propagandę.
Im więcej wiedzy, zwłaszcza historycznej - tym mniej uproszczeń.
Skomentuję czerstwym żartem... Jak się w końcu mówi... Irak czy Iran? Rozbawił mnie mem... Giń kafirze! :) Islam to miliard wyznawców - wrzucanie muslimów do jednego worka to ogromny błąd poznawczy!
1.6 miliarda
Niech będzie :) Tym większy wór musiałby być...
Mem sugeruje, że w niedalekiej przyszłości będziemy mieć święty spokój od muslimów - sami się pozabijają i się skończy problem.
Że sparafrazuję klasyka - ostateczne (samo)rozwiązanie kwestii muslimskiej.
Piszesz:
To w końcu sunnizm czy szyizm? Bo nie ogarniam..
Stąd, jak zedytujesz post w tym miejscu to będzie fajnie ;)