Interesująca propozycja zdefiniowania ateizmu. Jako PROPOZYCJA to jest czytelne i sensowne.
Tylko po co ta apodyktyczność ("koniec kropka)? Czy naprawdę wierzysz, że można jakoś dojść do powszechnie obowiązującej definicji pojęć? Nie widzę podstaw dla takiej wiary. Nawet w nauce pojęcia różnią się w różnych teoriach. A co dopiero w szeroko pojętej kulturze ludzkiej!
Pojęcia są konwencjami społecznymi. Zmieniają się w różnych społecznościach, a także zmieniają się z czasem.
Dlaczego, na przykład, czytelnicy mieliby się zgodzić z Tobą, że ateista mówi "nie wierzę w Boga", a nie mówi "Boga nie ma?". Taki Dawkins uznaje, że można sfalsyfikować hipotezę o istnieniu Boga, a więc jego ateizm dotyczy tego, co nazywasz wiedzą, a nie tego, co nazywasz wiarą. Dlaczego Twoja definicja ateizmu miałaby obowiązywać, a nie ta definicja, która wynika z jego ujęcia? Nie rozumiem tego...
Nie postawiłes bardziej podstawowego pytania: co nadaje pojęciom ich prawomocność, stąd według mnie wszystkie te problemy....