Pierwszy człowiek - Krótka recenzja.
Po kilku filmach stagnacji w końcu pojawił się film który oglądnąłem bez przymusu samego oglądnięcia do końca. No w końcu coś dobrego.
Życie pisze najlepsze scenariusze. I wielokrotnie można było się o tym przekonać. Jednak dobry scenariusz to nie wszystko. Liczy się również samo wykonanie i kunszt reżysera.
Takich filmów z życia oglądałem kilka. Np. The Social Network, McImperium czy Titanic. Cieszę się, że mogę do nich zaliczyć "Pierwszego człowieka". Film który absolutnie spowodował u mnie coś, co nie pamiętam czy mi się kiedykolwiek zdarzyło podczas oglądania. To było odczucie, że nie oglądam filmu. Jestem w tym filmie. Nawet miałem wrażenie, że to się dzieje naprawdę.
Scenografia i ujęcia kamery przepełnione zbliżeniami plus do tego świetna gra aktorska oddają dramaturgię wydarzeń które doświadczali astronauci z programu X-15, Gemini aż do programu Apollo. Wiedząc, że główny bohater filmu to Neil Armstrong i nie zginie, to wielokrotnie miałem wrażenie, że to już koniec i się rozbije. Nie wiem czy tylko mnie się to przytrafiło czy inni mieli też podobne odczucia, ale chcę więcej. To uzależnia!
Ale to już było...
Niektórzy mogą porównywać ten film do wcześniejszy ekranizacji wysyłania człowieka na księżyc i bitwy o miano pierwszeństwa między USA i ZSRR. Jednak film "Pierwszy człowiek na Księżycu" z 1964 potem "Apollo 11" z 1996 nie przedstawiają tak dogłębnie historii Neila Armstronga i jego początkach z przygodą dotarcia na księżyc. Jednak to 3 różne filmy i każdy przedstawia podróż na księżyc w trochę inny sposób.
Neil Armstrong - Jestem Hardcorem!
Wstęp od razu przenosi nas do samolotu X-15 kierowanego przez Neila Armstronga który usiłuje dostać się na orbitę ziemi a potem wrócić z powrotem. Cały czas wydaje się, że samolot zaraz się rozpadnie a Neil zginie. To dzięki niewiarygodnemu opanowaniu, przytomności umysłu i wiedzy Neil Armstrong potrafił wychodzić z opresji tak jak później w locie Gemini 8.
Dowiadujemy się również, że Neil Armstrong walczył nie tylko z prawami fizyki i statkami powietrznymi. Walczył również z stratą swojej córki która umarła. Aby o tym zapomnieć angażował się coraz bardziej w pracę i przygotowania do podróży na księżyc. I można tylko przypuszczać czy to między innymi dzięki stracie córki osiągną to co nikomu wcześniej się nie udało.
Niestety z biegiem czasu cierpiała przez to jego reszta rodziny. Żona i dwóch synów. Aż w końcu przed samym wyjazdem na misję Apollo 11, żona Neila zmusiła go do porozmawiania z synami, że może nie wrócić.
Tragiczny wypadek z płomieniami w kapsule.
Bardzo się cieszę, że twórcy filmu ukazali nie tylko sukcesy, ale również porażki NASA. Między innymi wypadek w kapsule Apollo podczas testów na przylądku Canaveral. Trzej astronaci Virgil "Gus" Grissom, Edward H. White i Roger B. Chaffee zgineli w płomieniach. Film pokazuje, że za przyczynę pożaru odpowiada iskra od przewodów elektrycznych. Mimo iż są to tylko przypuszczenia, składam pokłon, że twórcy filmu postarali się o źródła. Ta scena obnażyła braki i presję czasu NASA do jak najszybszego dotarcia na Księżyc. Szkoda, że ta scena jest krótka i nie zostało pokazane nic więcej.
Lot na księżyc? A komu to potrzebne? A dlaczego?
Program Apollo wzbudzał falę krytyki i manifestacje wśród mniej zamożnych amerykanów. Dochodziło do fali protestów w których przedstawiano gigantyczne wydatki na podróż i które można było by zagospodarować w inny sposób.
...Nie mogę zapłacić za leczenie siostry, ale biały leci na księżyc.
Za 10 lat wciąż będę płacić za to, że biały leci na księżyc.
Wczoraj w nocy podnieśli mi czynsz, a biały leci na księżyc...
Mimo tego program kontynuowano żeby wygrać również z ZSRR i pokazać siłę USA.
Dlaczego nie 10/10?
Po pierwsze. Rozczarowała mnie sama końcówka filmu. Prawdopodobnie twórcom brakowało już czasu i nie był przedstawiony powrót z księżyca na ziemię. Od razu jesteśmy przeniesieni do izolatki gdzie są kosmonauci i gdy do Neila przychodzi żona film się kończy. Szkoda bo można by było lepiej podsumować cały film.
Druga rzecz która mnie trochę przynudzała to niektóre rozmowy. W takich sytuacjach mam ochotę przewinąć film do przodu i w tym przypadku też tak było.
Osobiście daję filmowi ocenę 8/10 gdyż te sceny o których pisałem na początku są świetne. Kawał dobrej historii opowiedziany z drobnymi szczegółami. Dzięki za ten film twórcom i o by więcej takich.
Świetny film! Przy kilku scenach miałem aż ciarki. A ujęcia z Ksieżyca po prostu genialne. Aż zamarzyłem, by poczuć to co musiał czuć Armstrong.