O poranku
Poranek bez światła słonecznego. Spokojny dźwięk budzika sprawia, że mam ochotę rzucić telefonem na drugi koniec mieszkania. Na oślep szukam źródła alarmu, próbując go wyłączyć. Niestety, obcy interfejs nie pomaga w zadaniu, przez co muszę zerknąć na sztuczne światło, które wypala moje oczy. Przeklinam pod nosem, z typowym dla siebie rozdrażnieniem, kiedy wreszcie udaje mi się uciszyć telefon. Mówię sobie, że przytulę się jeszcze na te 3 minuty do cieplutkiej kołderki. Nie chcę stąd wychodzić, jest tak przyjemnie, a poza łóżkiem przecież czeka mnie nieogrzewane mieszkanie. Wszystko we mnie krzyczy, że mogę dać sobie jeszcze chwilę na odpoczynek. Przymykam oczy, wtulając się do źródła ciepła. Nie wiem kiedy mija 10 minut, ale tym razem słyszę kolejny alarm, chociaż nie dawałam w telefonie drzemki. Teraz już wiem, że muszę się sturlać z łóżka, nawet jeśli przyjdzie mi spotkać się z najgorszym.
Szybkie pozbieranie tego co potrzebuję do ubrania zmienia się w zabawę w górnika w szafie. Próbując znaleźć ciuchy w kompletnej ciemności tracę tylko czas, czując jak otula mnie najgorsza zmora tego mieszkania, lodowate powietrze. Niechętnie się poddaję, idąc po nieszczęsny telefon i uruchamiając latarkę. Macham nią wewnątrz szafy, wreszcie mogę wziąć moje ubrania, a później przejść do ogarniania się. Nie ma drugiego tak przyjemnego miejsca jak łazienka. Nie tylko ze względu na tron wszystkich tronów, ale z powodu istnienia tak wspaniałego wynalazku jak prysznic, a jeśli dodam do tego gorącą wodę, to mam miejsce gdzie będę sobie stać przez zbyt długi czas, bo przecież w środku jest tak ciepło. Nie ważne, że kiedy później wyjdę, zahaczę o mini szok termiczny, przynajmniej w tej chwili mogę obmyć się we wrzątku. Dodatkowo udaje mi się rozbudzić. Później już leci szybko, zbieram na pamięć wszystkie potrzebne zeszyty i inne przedmioty potrzebne na uczelnię. Wychodzę z mieszkania, zostawiając standardowo artystyczny nieład w środku. Nie zerknęłam jaka jest temperatura za oknem, co czuję natychmiast po wyjściu z klatki na parking. -12 stopni od razu daje po nosie, przez co mam ochotę ostatni raz zawrócić do łóżka. Zaciskam pięści i kieruję się na przystanek, modląc się w duchu, żeby nie musieć czekać zbyt długo na zwyczajowo spóźnione autobusy. Na szczęście żółta bestia przybywa po minucie od momentu jak zaczęłam na nią czekać.
Idę pierwszy raz od dłuższego czasu na wykład... Udało się przemóc poranną grawitację łóżka, by iść na coś nieobowiązkowego na uczelni i jestem z siebie dumna.
Cześć!
Witaj na tagu #pl-emocjonalnie. Cieszę się, że dołączasz do emocjonalnej strony Steema. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej.
Autorzy postów na naszym emocjonalnym tagu są nagradzani głosem noisy, mmmmkkkk311, diosbot oraz planter.
@nieidealna.mama
Dzięki @emocjonalny-bot! Pozdrów @nieidealna.mama!
Chyba wykład był jednak nudny, skoro powstał wpis o dzisiejszym poranku ;)
Na wykład przyszłam w dużej mierze dla towarzystwa, które za mną tęskniło (i dlatego, że ktoś bardzo mnie motywował żebym jednak wstała z łóżka) ;p
@jacekw często pisze o tym, żebyś wyszła w końcu z łóżka. Brawo @jacekw
Ano, @jacekw to wspaniały człowiek :D
Z tym budzikiem to jak bym czytał o sobie :P