Kiedy jest mnie za dużo... #8
I nie tak planowałam ten wpis...
Czyli o tym, jak los lubi z nas brutalnie zażartować.
https://steemit.com/polish/@anshia/kiedy-jest-mnie-za-duzo
https://steemit.com/pl-zdrowie/@anshia/kiedy-jest-mnie-za-duzo-2
https://steemit.com/polish/@anshia/kiedy-jest-mnie-za-duzo-3
https://steemit.com/polish/@anshia/kiedy-jest-mnie-za-duzo-4
https://steemit.com/polish/@anshia/kiedy-jest-mnie-za-duzo-5
https://steemit.com/polish/@anshia/kiedy-jest-mnie-za-duzo-6
https://steemit.com/polish/@anshia/kiedy-jest-mnie-za-duzo-7
Cześć Wam! Zapewne kilka osób gdzieś tam pamięta, że kiedyś~kiedyś prowadziłam taką chlubną serię, w której zarzekałam się, że zrzucę trochę kilogramów, że będę jak młoda sarenka czy coś w ten deseń. Oczywiście trochę mnie tutaj nie było, trochę mi się nie chciało ruszać z łóżka, ktoś okazał się być absorbujący i w ten sposób prześlizgnęłam się do dnia dzisiejszego. Ambitnie jak na naleśniczka, co nie?
Źródło: Pixabay
Nie to, żebym kompletnie porzuciła taki szumny cel jak zrzucenie wagi na przyszły rok. Niestety, na drodze pojawiły się niespodziewane przepaście, których nie jestem w stanie zwyczajnie obejść. Powiem szczerze - plan zakładał, że po sesji wrócę do regularnego ćwiczenia. Dlaczego nie od razu po Nowym roku? Bo wszyscy teraz okupują siłownie, bo hurr durr postanowienia noworoczne, gdzie w lutym większości się znudzi. Wtedy miałam wejść ja, cała na biało na siłownię i zasuwać bez litości. No tak to wyglądało w mojej głowie, całkiem dumnie, logicznie i realnie. Przy okazji byłabym po sesji, więc moich myśli nie absorbowałyby pierdoły związane z uczelnią. Dlatego też wizja ćwiczenia od lutego tak głęboko do mnie przemawiała, ale jak to zwykle w życiu bywa...
Los mówi Ci "Taki beniz"
Czeka mnie pół roku przerwy od siłowni. Byłam dzisiaj u lekarza pogadać co ze mną będzie, na co dostałam informację, że będę mieć dwa zabiegi w odstępie 3 miesięcy. Dużo szwów, trochę łamania kości, ogólnie pierwsze pytania jakie mi zadał lekarz to czy jestem osobą ogólnie zdrową i czy mam zajęcia wychowania fizycznego, bo będzie musiał mi wypisać zwolnienie na kwartał z ćwiczeń. Chlip. A że czekają mnie dwie takie przyjemne sesje, to już w ogóle miodnie! Dodatkowo informacja, że jak będę choćby przeziębiona to przekładamy zabieg, że muszę być idealnie zdrowa, a później no cóż. Ktoś musi mnie odebrać i niańczyć 24h/dobę. Już dostałam wytyczne w co mam się zaopatrzyć w domu, że masa przeciwbólowych, że dieta będzie znacznie ograniczona... Jak ja mam przeżyć pół roku bez wody gazowanej?!
O co konkretnie chodzi? Już tłumaczę! Jak większość wie, jestem w takim wieku, kiedy zęby mądrości chcą obwieścić Tobie i całemu światu, że istnieją. Zatem jak to zęby, próbują znaleźć sobie miejsce do egzystencji. Ogólnie super, nie mam nic do posiadania ósemek... Tylko, że nie zawsze jest to miłe. Gdyby to było zwykłe wyżynanie, to machnęłabym ręką, poboli - ale finalnie przecież przejdzie. No nie zupełnie. Przez święta z powodu zębów nie jadłam za dużo. Trzy dni wyjęte z życia, bo ból był tak nieznośny, że nie mogłam nic wziąć do ust. Ogarnęłam wtedy zrobienie rentgena, żeby wiedzieć co jest grane - od roku przymierzam się do zrobienia aparatu ortodontycznego, ale chciałam zaczekać aż wszystkie zęby wyjdą na wierzch. Od dzisiaj wiem, że to się nie stanie.
Wszystko co miało wyjść już wyszło, ale to chyba najgorsze co mogłam usłyszeć. Dwie ósemki postanowiły zrobić sobie party i zorganizować jesień średniowiecza z mojego zgryzu, bo zamiast rosnąć jak wszystkie rozsądne ząbki do góry, to nie dość, że idą w bok, to jeszcze się zatrzymały i ani myślą wyjść normalnie. Dlatego też dzisiaj porozmawiałam sobie ze znajomym chirurgiem stomatologicznym, który wyjaśnił co mnie czeka. Naleśnikowanie jest super... Ale tylko wtedy, gdy robi się je z własnej woli lenistwa, przymusowe bycie naleśnikiem to męka jakich mało.
Finalnie? Seria prawdopodobnie zostanie zawieszona do odwołania. Mam świadomość jak wymagający zabieg mnie czeka, nie chcę zrobić sobie krzywdy tylko dlatego, że chciałam zrzucić kilka kilogramów. Przepraszam tych, którzy kibicowali i trzymali kciuki za tę serię.
To jednak moje ósemki były łatwiejsze :S Będzie dobrze!
Łatwiej się wyrywało, co nie? :>
Olałam już wstawianie zdjęcia, ale no nastawiam się na najgorsze, by w razie czego cieszyć się z tego, że jest lepiej niż przypuszczałam, że będzie.
Przykro mi, mam nadzieję, że nie będzie tak źle/boleśnie.
Natura ty bulwo, kilku kompletów zębów nie miałaś ogarnąć, a takie coś jak ósemki wymyśliłaś.
Ja tam nie hejtuje konceptu ósemek, bo moim zdaniem są spoko. Tylko że nieco wykiwaliśmy problemy dzięki postępowi i już nie są one nam tak bardzo potrzebne jak kiedyś. Z resztą mam dwie i pół ósemki i niestety te dwie są z gatunku jak coś skopać to po całości.
A ja tak. W nienawiści do ósemek zostałem wychowany. Thug Life.
Niestety, życie nie zawsze układa się tak, jak byśmy tego sobie życzyli. Najgorsze, że czasem nie mamy na to wpływu. Trzymam kciuki, żeby poszło sprawnie i żeby okazało się, że do ćwiczeń będzie można wrócić nieco wcześniej niż zakładano. Po części wiem co czujesz, bo akurat dopadła mnie kontuzja którą muszę doleczyć i też mam ograniczone pole manewru. Ale przynajmniej mam już w głowie kolejny temat do serii porad treningowych ;)
Też liczę, że będę mogła szybciej wrócić do jakiejś aktywności, bo widzę jak się utuczę kiedy będę musiała odpoczywać.
Trzymam kciuki, żebyś dobrze się zregenerował i nie było żadnych problemów :)
Więc ja nie wiem czy to źle czy dobrze ale jestem już trochę stara i ósemek jak nie było tak nie ma, to znaczy pewnie tam są ale nie chce im się wyjść na powierzchnię 🤔
To może ich nie masz albo są niepełne, także troszkę zazdroszczę :D
Ja nie mam wszystkich. Jednej w ogóle nie będzie, bo sprawdzałam z dentystą w rentgenie, tylko że to tej z tych mniej problematycznych :')
Moje jak zaczynały się wyżynać to uczucie straszne. Nie wiem, czy można to nazwać bólem. Typowy ból to raczej nie był, ale nie dało się z tym wytrzymać. Teraz mam o jedną siódemkę mniej, więc zrobiło się miejsce dla ósemki i się tam ładnie wpasowała. Słyszałem, że ludzie teraz mają ogólnie coraz mniejsze szczęki, dlatego wielu osobom właśnie te ósemki się nie mieszczą i zaczynają rosnąć w dziwny sposób.
To też prawda. Niemniej u mnie zęby śmiesznie rosną chyba już od szóstek, bo przy zabawie w kanałowe, mój dentysta zastanawiał się czy jestem jakimś mutantem (hehe, taki żarcik). Rosły sobie pod kątem, stłaczając resztę zębów, korzenie do tej pory są jakoś dziko na bok. Teraz te ósemki poszły tak, że zamiast w górę, to w korzenie siódemek się pchają od boku i zadowolone.