Szkic o świętach Bożego Narodzenia
Święta Bożego Narodzenia, ogólnie święta to czas spotkań - najczęściej w rodzinie. Zabiegani ludzie mają chwilę by odpocząć, aczkolwiek ten czas odpoczynku wiąże się na ogół ze wzmożoną pracą mam i babć. Najpierw biegają po sklepach by upolować produkty potem nie dosypiają by na stole ustawić 12 tradycyjnych potraw. Grzyby, mak, piernik - każda z potraw ma swoje symboliczne, choć na ogól przedchrześcijańskie, znaczenie. Każdej powinno się choć spróbować.
źródło: Pexels.com
Wieczory świąteczne bywają różne. Od tych serdecznych, gdy nie widujący się na co dzień krewni mają okazję wymienić doświadczenia minionych miesięcy poprzez nudne spędy, których uczestnicy nie bardzo wiedzą o czym ze sobą gadać. Zdarza się i tak, że biesiadnicy potrafią wyjść trzaskając drzwiami. To wtedy gdy przy stole spotkają się, nie potrafiący powściągnąć emocji, szczerze broniący swoich poglądów adwersarze.
Jest też, wcale niemała grupa ludzi, którzy w swieta rodzinę zabierają na wczasy. Wydają oszczędności zebrane w ciągu roku lub zaciągają kredyt i wyruszają w góry, nad ciepłe morze, albo gdziekolwiek gdzie mogą odpocząć. Jedzenie podane, żadnej krzątaniny, sprzątać też nie trzeba.
źródło: Unsplash
Wtedy jednak okazuje się często, że nie ma miejsca i czasu dla Nestora rodu. Rodzice czy dziadkowie są odstawiani do szpitali. Każdy senior ma kłopoty ze zdrowiem ze zdrowiem - a to wygodny pretekst by starszego człowieka skazać na szpitalny wikt.
Zjawisko to nie jest obserwowane wyłącznie w okresie świątecznym; wtedy jednak wyraźnie się nasila. Starsi ludzie traktowani są jak niechciane meble. Syn z rodziną jedzie na Ibizę ojciec drepcze po szpitalnym korytarzu i nie ma do kogo ust otworzyć. Jest wprawdzie choinka, ludzie składają sobie życzenia... ale każdy chory zostaje sam ze sobą. Nie ma bliskich. Nie ma rodziny.
źródło: Pixabay
Problem wyobcowania starszych ludzi i atomizacji społeczeństwa to problem daleko wykraczający poza tematykę świąt. Ale... czym one są tak naprawdę? Pomijając mistykę celebrowanych Narodzin czy zwycięstwa Dobra nad Złem, niezależnie od wyznawanej religii, to dzień, dwa czy choćby kilka godzin na to by być razem. By zapomnieć o problemach dnia powszedniego i cieszyć się istnieniem. Człowiek to stadne zwierzę - nie czując wokół siebie innych traci wiele z tego kim jest. Nawet zażarcie walczący z "opium dla mas", komuniści ustanawiali własne święta.
Inaczej się nie da.
źródło: Pexels.com
A czy czas świąteczny spędzany gdzieś w dalekim kurorcie to jeszcze święta? Jeśli w programie jest tradycyjne spotkanie przy stole, jeśli właściciel hotelu zaprasza na wieczerzę wigilijną... to trochę tak. W innym wypadku to po prostu dni wolne. Pewnie ten, który wyjechał czuje się wypoczęty. Przez chwilę.
W takim wyjeździe jednak nie ma żadnej ciągłości; niczego co pozwoliłoby na utrwalenie w świadomości przekonania - nie jestem sam. Wyjechał, wrócił... i nadal w rozterce. Nie ma komu zaufać, nie ma komu się zwierzyć.
Tradycja wspólnego świętowania szczęśliwie broni się przed modą źle pojmowanej asertywności i rzadko słychać głosy odmawiające świętom prawa do istnienia. Pewnie to naiwne twierdzić, że umiejętność świętowania czyni nas ludźmi choć w jakimś stopniu czyni nas ludźmi bardziej.
Łatwiej żyć po prostu gdy podczas świąt odnajdujemy zapominane na co dzień słowa i szczerze się uśmiechamy do innych.
Cześć!
Witaj na tagu #pl-emocjonalnie. Cieszę się, że dołączasz do emocjonalnej strony Steema. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej.
Autorzy postów na naszym emocjonalnym tagu są nagradzani głosem noisy, mmmmkkkk311, diosbot oraz planter.
@nieidealna.mama
Dzięki :))