Kilka godzin teamu obejrzałem 3 odcinek 8 sezonu GOT-a. Prawdopodobnie najbardziej wyczekiwany epizod, który miał zawierać masę śmierci, zwrotów akcji i epickich scen. Coś jednak poszło nie tak jak sobie wyobrażałem. Oczywiście nie oznacza to że jest to słaby odcinek, po prostu po masie hajpu jakiego doświadczyliśmy w ostatnich tygodniach chyba oczekiwaliśmy zbyt dużo... a przynajmniej ja. Postaram się wam opowiedzieć dlaczego nie jest to odcinek 10/10. 

Oczywiście będzie tu masa spojlerów więc jeśli jeszcze nie oglądaliście- obejrzyjcie a jak już obejrzeliście... zapraszam do czytania.

Zaczniemy od mocnych stron.

Muzyka

Gra o tron zawsze podnosi mi ciśnienie puszczając odpowiednią muzykę do odpowiednich scen. Pierwsze i ostatnie 10 minut odcinka było po prostu epickie, głównie za sprawą genialnego soundtracku. 

Efekty specjalne

To było raczej oczywiste, przy tworzeniu 6 odcinków przez 2 lata ten element nie mógł zostać zepsuty. Smoki, wybuchy, armie, dobre odwzorowanie poszczególnych jednostek (na przykład giganta), tło.. wszystko, dosłownie wszystko zostało wykonane w bardzo dobrej jakości i z dbałością o szczegóły. Jedyne do czego mogę się przyczepić to biali jeźdźcy (generałowie Króla) no i sam Nocny Król, kojarzy mi się trochę z Cyborgiem z "Ligi Sprawiedliwości" pod względem wykonania. Rozumiem, że mieli dużo pracy przy całej otoczce, ale NK jest głównym antagonistą i powinien był być wykonany z lepszymi szczegółami.

Nie zabrakło świetnych scen

Wprawdzie było ich mało, ale jednak. "Gra o Tron" ma to do siebie, że potrafi czasami przynudzać czy mieć pokręcone wątki fabularne ale jednego scenarzystom nie można odmówić... mimo dziwnej fabuły tego odcinka zadbali o to, żeby sceny śmierci znajomych charakterów czy walki wyglądały naprawdę dobrze. Lyanna Mormont, Jorah czy Mellisandre zostali "pochowani" z godnością przez twórców, nie na zasadzie "bum dostajesz w pysk i umierasz", te sceny były unikalne i przy jednej z nich nawet polały mi się łzy. Piękna sprawa

Scena batalistyczna która trwała godzine

Za to trzeba twórcom pogratulować. "Największa" bitwa w historii kinematografii. Sam fakt, że mieli jaja żeby coś takiego zrobić dobrze o nich świadczy, nie każdy by sie tego podjął. :)

Teraz czas na minusy.

Problemy z logiką...

Zaczne od kwestii ataku Dothraków... ich szarża była chyba najgłupszym co można było zrobić. Daenerys wiedziała, że armia niumarłych liczy kilkadziesiąt tysięcy + smok, a mimo to posłała kilkanaście tysięcy wojowników nieprzystosowanych do zimowych warunków żeby walczyli w ciemności jakiś kilometr od głównej fortecy. xD Rozwiązanie głupie i zrobione tylko po to żeby rozwiązać watek Dothrackiej armii.

Nocny Król- chyba największy przegrany tego serialu, podbił fortecę, zostawił przy życiu może kilka tysięcy wojowników (sam nie ponosząc większych strat, mógł wskrzeszać zabitych),a gdy zbliżał się do Brana żeby go zabić, akurat w momencie gdy unosił miecz zadźgała go dziewczyna ze sztyletem, mijając obstawę kilku tysięcy nieumarłych i skacząca jak spider man... tutaj poczułem wielką ulgę, radość no i cringe. Ale w sumie fani  dostali dokładnie to co chcieli.

Co do cholery Sam Tarly robił w armii? Moim zdaniem został tam wepchany na siłe przez scenarzystów tylko po to żeby zrobić z nim kilka ujęć i pokazać śmierć Eda (zginął ratując Sama). Jeśli byłbyś Jonem Snowem postawiłbyś jednego z mądrzejszych uczonych w królestwie ale za to nie mającego pojęcia o walce w pierwszym rzędzie? Samuel powinien był zostać w kryptach.

Wisienka na torcie- Brienne, Jamie, Szary Robak i Tormund odpierali ataki zombiaków przez dobre kilka minut w pojedynkę. Każdy z nich był przyparty do ściany, do każdego z nich przylegało kilkunastu innych a mimo to jakimś dziwnym trafem potrafili ich odpychać rękami w taki sposób, że Arya zdążyła w tym czasie zabić Nocnego Króla, dzięki czemu przeżyli. Ps, Jamie przeżył "oblężenie zombie" ze sztuczną ręką podczas gdy we wcześniejszych odcinkach nie dawał sobie rady w pojedynkach 1 na 1.

Mellisandre pojawia się znikąd, pomaga i grzecznie sobie umiera.

Wszystkie te sceny było naprawdę dobre, ale plus za wykonanie, minus za logikę.

Ciemno wszędzie

Było zdecydowanie za ciemno, oczywiście rozumiem że to wina głównie budżetu, ponieważ odtworzenie takiej walki w "jasnych" warunkach kosztowało by grube miliony więcej.

Największa bitwa w historii kinematografii

Czy największa? Być może. Czy najdłuższa? Oczywiście. Czy najlepsza? Nie.

Mimo to ten odcinek był ciekawy, daje mu 8/10. Czekam jak rozwinie się akcja. :D

Dzięki za przeczytanie,  jeśli podobał ci się ten wpis- upvote, resteem and follow@adrianwastag.