Masz pojęcie? ~Bóg~
Dziś zajmę się pojęciem dość obszernym, specyficznym i często, w moim odczuciu, zbyt często, przyjmowanym jako coś, co każdy rozumie. Nie w sensie, że rozumie tego pojęcia konsekwencje czy wykładnie, ale samo pojęcie. Według mnie, jest to pojęcie, które powinno być jasno definiowane przed każdą debata religijną. Bez tego – skazujemy się na pętlę nieporozumień z powodu niedopowiedzeń. Mowa oczywiście o Bogu/bogu. Jedziemy!
Pamiętajcie, że to moje podejście do tematu. Nie uzurpuję sobie monopolu na wiedzę absolutną i jedyną możliwą wykładnię.
Definicja
Żeby w ogóle zacząć dyskusję musimy od razu zrobić rozgraniczenie. To najważniejszy ruch całego tekstu i to jest to co powinno być jasne od samego początku gdy dyskutujemy na ten temat. Czy mówimy o Bogu, potężnej istocie centralnej dla wielu religii, czy też o koncepcji kulturowej, społecznej. Zdefiniujmy zatem po krótce obie „inkarnacje”.
Bóg (religia)– osobowa lub nieosobowa siła sprawcza, demiurg; nadnaturalny, wszechmocny i wszechmogący sprawca wszystkiego, sędzia i dawca moralności. Centralna postać systemu, kultu religijnego, czczona i wychwalana.
Bóg (idea) – społeczna i kulturowa koncepcja, idea wywodzona z kultu religijnego. W środowiskach religijnych wyznacznik moralności i norm. Ze względu na znaczny wpływ religii na systemy polityczne i ideologiczne – często stanowi odwołanie tychże na ich wewnętrzne systemy wartości i poprzez to, może mieć wpływ na całość społeczeństwa, narodu.
To oczywiście nie definicje słownikowe, tylko opisane swobodnie określenie zakresów definicji, znaczenia. O ile pierwsza definicja jest jasna i czytelna i może być odrzucona w zakresie wiary lub wiedzy przez postawy ideologiczne lub filozoficzne, to drugiej koncepcji nie możemy ani zlekceważyć, ani odrzucić. Po prostu istnieje i ma do dziś znaczny wpływ na życie. Także osób niewierzących.
Dyskusja
Rozmawiać będziemy o bogu w kontekście religijnym. Bóg jako idea jest pochodną roszczeń systemów religijnych względem polityki i ideologii i ma pośredni wpływ na funkcjonowanie społeczeństw i narodów.
Paradoks omnipotencji - odnosi się do boga jako istoty. Głosi on, że istota wszechmogąca może stworzyć coś, co będzie ograniczeniem jego wszechmocy. W klasycznym ujęciu stawiane jest pytanie „czy wszechmogący bóg może stworzyć kamień, którego nie może podnieść?”. Oczywiście mówimy o sytuacji zero-jedynkowej (jest wszechmogący, albo nie jest), bo gdy dopuścimy różne stopnie omnipotencji, paradoks przestaje nim być. Proponowanymi rozwiązaniami paradoksu są rozważania na temat funkcjonowania bytu w rzeczywistości logicznej i działania w jej ramach. Sama omnipotencja jest paradoksalna jeśli nie dołożymy do niej dodatkowych założeń, okoliczności i warunków.
Dawca moralności - Bóg jako autorytarny i niekwestionowany dawca moralności, stanowi poważny problem. Dla tego, że w kultach religijnych, wszystkie działania boga są postrzegane jako „dobre”, działania przeciwko bogu jako „złe”. Systemy religijne oparte na moralnym autorytecie boga, podnoszą argument, że bóg jest dawca obiektywnej moralności i że bez takiego „dozorcy” ludzie nie potrafiliby funkcjonować etycznie. Pomijając błędną koncepcję „obiektywnej” moralności, argument ten nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością. Ludzie na Ziemi wierzą w tysiące różnych bogów, coraz częściej bóg zostaje z równania całkowicie wyeliminowany i nie obserwujemy załamania się systemów etycznych. Wszystkie dane wskazują, że od lat, globalnie przestępczość spada całkowicie niezależnie od systemu wierzeń. Postawy etyczne są silniej motywowane statusem społecznym, nierównością niż wytycznymi kultów religijnych. Ponadto, dla wielu religii, ten argument jest dodatkowo błędny, ponieważ część ich norm, przykazań, to kalki praw i norm sprzed powstania ich religii czy świętych tekstów. Ponadto relatywizm religijnej moralności, kłóci się z podnoszonym argumentem obiektywności.
Bóg jest nieprzenikniony - „niezbadane są wyroki Pana”, często to słyszymy zaraz obok stwierdzenia – „nie potrafimy przeniknąć planu i sposobu funkcjonowania Boga”. Jednak w ogromnej ilości kultów religijnych, kapłani, ale także wierni, upierają się, że wiedzą co Bóg ma na myśli, czego oczekuje, czego chce. To trochę jakbyśmy powiedzieli, że nie wiemy jakiego coś jest koloru, ale ma odcień niebieski z odrobiną zielonego. Troszkę absurdalne.
Ostatni punkt będzie traktował Boga jako nadbudowę, wymówkę dla systemów autorytarnych, jakimi są religie.
Bo jeśli weźmiemy jakikolwiek system religijny i obedrzemy go z istot nadnaturalnych, mitów i cudów, to zostaje nam autorytarny system zakazów, nakazów i obowiązków. I to często sięgający poza to, co człowiek może i ma robić. Religie sięgają głębiej, dotykając tego co i jak ma człowiek czuć, myśleć, pożądać i w co wierzyć. Dzięki nadbudowie Boga, robią to bezboleśnie, ale równie destrukcyjnie. Destrukcyjnie, bo ingerują w samą naturę człowieka, próbują „tresować” jego naturalne instynkty, piętnując je, nazywając grzechem. Ale „grzechu”, następnym razem.
Podsumowanie
Jak widzimy, bóg jako centralna postać kultów religijnych, często pada ofiarą swoich własnych cech i atrybutów. Zwłaszcza gdy filtrowane są one przez interesy religii i kapłanów. Niezaprzeczalnie ma nadal znaczący wpływ na kulturę, relacje społeczne i ideologie. Najważniejsze jednak jest to, żebyśmy zawsze gdy zaczynamy dyskusje na temat boga, dokładnie i precyzyjnie zdefiniowali o czym będziemy rozmawiać. Bez tego – ja osobiście nie podchodzę do debaty. Bo żonglerka definicjami nie powinna być taktyką w dyskusji.
Dla mnie Bóg jest obrazem władcy absolutnego, szczególnie ten ze starego testamentu. Dla niego tak na prawdę liczy się tylko jedno - czy jesteś ślepo posłuszny i mowa o "wolnej woli" w jego wydaniu jest hipokryzją. Świadomie odrzuciłam taki obraz boga i jeśli trzeba, poniosę tego konsekwencje.
Dobrze wiedzieć że nie jestem jedynym który uważa że silna, fanatyczna religia nie różni się wiele od totalitaryzmu w którym zamiast wodza/partii mamy Boga
Nie jesteś jedyny, bóg to też wódz zbiorowy, wspólnie wytworzony mem (dla każdego inny) który przejmuje kontrolę nad grupą jednostek.
Memetyka to bardzo ciekawa dziedzina nauki i wiele wyjaśnia w tej kwestii.
Konkluzja pod koniec całkowicie trafna. Sednem, o które chodzi w religii pod całym tym płaszczykiem mistyki jest kontrola myśli i czynów oraz presja stawiana przez grupę, by się do niej dostosować i przestrzegać ich reguł nawet jeśli wydają się po prostu złe. Przywódcy danej wspólnoty mogą w ten sposób łatwo czerpać zyski ze ślepego posłuszeństwa oraz sprawować władzę, jednak to już kwestia na inny temat. Chętnie poczytam więcej, bo ciekawie piszesz i poruszasz interesujące wątki. Upvote leci!
Teraz pytanie za 100 punktów. Czy Bóg w rozumieniu religijnym może być jednocześnie ideą?
Pisałem już o tym w swoim poście, więc się trochę powtórzę. Bo raczej mało osób go czytało.
Uznaję boga (piszę z małej dla odróżnienia, kiedy myślę o nim jako idei) jako ideę, rozumiejąc jako połączenie tradycji, wierzeń, filozofii, poglądów..., nie uznaję Boga jako postaci metafizycznej, mogącej oddziaływać bezpośrednio bez pomocy ludzi lub kultury. Można to uzasadnić w bardzo prosty sposób. Bóg nie objawił się w amerykach czy chinach, dopóki nie przybyli tam Chrześcijanie lub ich książki. Co dla takiego Boga Wszechmogącego nie powinno być problemem. Sorry że taki prostacki argument, ale chodzi mi by być dobrze zrozumianym. Wiem że wierzący potrafią z pewnością Boga usprawiedliwić w tej kwestii.
Za tym że nie może być jednocześnie Boga przekazanego w Ewangeliach i takiego łączącego z sobą na przykład tradycję, czy elementy związane z świecką kulturą. Mam taki argument że idee się zmieniają, Bóg zawierając Nowe Przymierze nie przewidział że będą do niego załączniki. Więc nie może być mowy o zmianie jakiś fundamentalnych zasad wynikających z Nowego Testamentu.
Najprościej będzie mi to wytłumaczyć przykładem. Kiedyś wierzono że klęski żywiołowe były karą Boską za grzechy, teraz już takich koncepcji się nie wyznaje. Bo wiemy skąd są wybuchy wulkanów i trzęsienia Ziemii. Przeświadczenie w karę Boską mogło wynikać jeszcze bezpośrednio z wierzeń pogańskich, gdzie bogowie lubili dokuczać ludziom. W miarę jak te koncepcje były wypierane przez wiedzę powodowało to zmianę koncepcji boga. Raz jest to jest to nieobliczalny srogi sędzia, kilka wieków później wyrozumiały ojczulek który na wszystko pozwala. Żadne nowe zwoje nie zostały objawione, a tu jednak dosyć mocna zmiana we wierze. Co moim zdaniem wyklucza istnienie takiego Boga, bo okazuje się ze przymierze zawarte w chwili śmierci Jezusa zaczyna się zmieniać. Raz za grzech jest piekło, kilka wieków później czyściec, a jeszcze później jest wybaczony.
Bóg w rozumieniu religijnym jest ideą, siłą natury. Tylko, że jest upostaciowiony lub w przypadku deizmu lub innych wariacji - może nie być postacią ale właśnie pierwotna ideą. To co innego niż koncepcja społeczna, kulturowa.
Należy tylko się zastanowić, czy taki bóg-idea ma sens, czy spełnia jakąś funkcję. Bo jeśli chcemy go mieć, żeby był, to trochę bez sensu i bez wartości. Natomiast jeśli spełnia jakąś funkcję, to musiałby być na tyle elastyczny i niezdefiniowany, żeby mógł ewoluować wraz z rozwojem ludzkiej myśli. A taki bóg nie ma racji bytu, bo eliminuje to jego zwierzchnictwo, wszechmoc - jest podległy woli człowieka - czyli nie jest bogiem.
You got a 0.63% upvote from @mercurybot courtesy of @niepoprawny!