[AstroTrip #1: Pekin] Prolog i dzień pierwszy
Zawód wymaga ode mnie podróży. Czy to ekspedycje obserwacyjne, czy konferencje naukowe, wyjazdy zawsze niosą ze sobą nowe przygody i doświadczenia. Zgodnie z zapowiedzią w moim wpisie przywitaniowym, pod prefiksem [AstroTrip] rozpoczynam serię artykułów z moich przygód zza granicy :). Na początek zamieszczę tu komplet moich notat z podróży łączonej do Chin i Mongolii. Pierwszy wpis jest w formie listu, ale każdy kolejny to zwykła kartka z pamiętnika. Notatki robiłem głównie dla siebie samego oraz dla niewielu najbliższych mi osób. Z tego powodu wpisy są trzymane w kompletnie... nieformalnym tonie. Jeśli ktoś jest zainteresowany czytaniem takich notek spisywanych na bieżąco, to zapraszam. Miłej lektury!
Prolog
Wczesną wiosną 2014 roku do mojego gabinetu w Obserwatorium Astronomicznym w Krakowie przyszedł mój kolega Mariusz. Oświadczył, że znalazł "ciekawą konferencję w Mongolii" i żartobliwie spytał, czy by mi się nie chciało na nią pojechać. Cztery dni później ponownie spotkałem Mariusza, ale tym razem to ja mu oświadczyłem, że "wszystko załatwione". I mniej żartobliwie spytałem: "a ty masz już wszystko gotowe? Jedziemy do Ułan Bator."
Przez kolejne miesiące wyjazd nabierał kształtów. W międzyczasie dostałem propozycję dodatkowego wyjazdu na konferencję łączoną Obserwatorium Orbitalnego Kepler i instrumentu Lamost, na której miałem wygłosić referat. Konferencja Keplera miała odbyć się w Pekinie dwa tygodnie przed konferencją w Ułan Bator. Żeby zaoszczędzić pieniądze, zdecydowałem się zostać w Chinach pomiędzy tymi wydarzeniami. Zarezerwowałem pokój w tanim hotelu w Pekinie na czas po konferencji i zebrałem nieco funduszy, żeby jakoś na miejscu przeżyć. Szczęśliwie, przeloty oraz opłaty konferencyjne zostały pokryte z budżetu projektu badawczego, w którym uczestniczyłem. Wychodziło na to, że czeka mnie pierwszy wyjazd do Azji i że dwa tygodnie w Pekinie spędzę sam, z czego ponad połowę będę mógł poświęcić na zwiedzanie. Cudownie!
Dzień 1
Zdjęcie z lotu nad pustynią Gobi. O wschodzie słońca udało mi się zrobić zdjęcie śpiących wulkanów Ulanqab.
Lot LOTem przebiegł wyśmienicie.
Bardzo miła obsługa, cały czas jakieś piciu (za darmo) lub ciepły posiłek (jeden za darmo), czy też przekąski (nie za darmo). Doleciałem do Pekinu o 6:50 (w Polsce 0:50), więc 20 minut po czasie. Kołowanie zajęło kolejne 20 minut. Potem przejście przez bramki (w końcu przecież granica; to nie Schengen), które zajęło mi ponad pół godziny. Następnie już szło całkiem szybko. Lotnisko mają tak duże, że posiada ono własną kolejkę (normalny szynobus zaiwania pomiędzy terminalami). Do taksówki wsiadłem około 8:20, by utknąć w korku na autostradzie jeszcze przed przekroczeniem szóstej obwodnicy Pekinu. Na autostradzie czuć Azję. Nawet nie w tym rzecz, że droga dojazdowa do lotniska ma cztery pasy w każdym kierunku. No dobra, trzy pasy + szerokie pobocze. Szerokie pobocze, docelowo chyba dla uprzywilejowanych, które służyło jako czwarty pas. Przynajmniej tak sugerowały pasy wymalowane na jezdni. Samochody jednak zdołały ustawić się w pięć, bynajmniej nie prostych, linii. I każda z każą się wymieniały samochodami, busikami i autokarami. Byliśmy raz w kolejce na pasie drugim, ale po chwili się okazywało, że to jednak jest pas trzeci, więc należało wrócić na pas drugi, by znów się zorientować, że jest się na pasie pierwszym. Autostradowy balet przebiegał tak płynnie, że gdyby nie klaksony wokoło, to człowiek by pomyślał że takie są tu przepisy ruchu: na tunelowanie. Tak, proszę państwa, na autostradzie z lotniska do Pekinu w godzinach szczytu obowiązują prawa fizyki kwantowej.
Po nieco ponad godzinie dojechałem do Jingshi Hotel, gdzie dokonałem wstępnej ablucji oraz skontaktowałem się z prof. Janningiem Fu, który zjawił się pod hotelem punkt 10:00. Zostałem zapakowany do jego samochodu, po czym udaliśmy się do Xiedao Hotel. Niestety, przez duże opóźnienie nie mogłem odwiedzić ichniego obserwatorium: wycieczka trwała już od dwóch godzin. W hotelu Xiedao zarejestrowałem się oraz zakwaterowałem w "jedynce". Dowiedziałem się, że moje wystąpienie jest we czwartek i że ma mieć pół godziny. Jestem przygotowany na 10 minut, ale OK, damy radę. Po szybkim prysznicu poszedłem na pierwszy ciepły posiłek w Azji. W hotelowej restauracji spotkałem się z Jianningiem oraz Yongheng Zhao... lub Zhongli Zhang (nazwisko wystrzeliło tylko raz i nie mam pojęcia, kiedy się kończyło przedstawianie, zaczynało imię i zaczynało nazwisko). Tak, introduction, jak i większa część rozmów przy stole była po chińsku. Czy już wspominałem, że ni w ząb nie kumam po chińsku? No właśnie. A przecież nie będę łaził wszędzie z rozmówkami jak Dwukwiat. W każdym razie, przy obiedzie tylko od czasu do czasu dowiadywałem się w zrozumiałym mi angielskim, co się dzieje i że to, co leży w misce przede mną, nie rzuci się na mnie i że to się je. Kuchnia jest inna. Tak, to chyba najlepsze określenie. Z jednej strony o łagodnych smakach, jak na Słowacji (znaczy, trzeba się go doszukiwać), a z drugiej strony na jednym talerzu mieszają się wszystkie możliwe smaki, aromaty i tekstura. Do picia w standardzie herbata zielona jaśminowa. Prawidłowo. Po krótkiej drzemce spotkaliśmy się wszyscy na kolacji, gdzie poznałem SOC (organizatorów konferencji). Pogadaliśmy o tym, że w budynku obok trwa właśnie Beer Festival i że wypadałoby się na niego jakoś wbić. Jak już wróciłem do pokoju, okazało się, że nie mam sieci na kablu. WiFi w tej części hotelu nie ma. Technicy przyszli po 20 minutach i wymienili kabelek. Zanotować: brać ze sobą kable do internetu. Radośnie zasiadłem przy laptopie celem sprawdzenia maila i... nic. Google w pełni blokowane. Twitter też. I Facebook też. Wspaniale. Jeszcze nie sprawdzałem Skype'a. Za to działa VKontakte! Póki co, będę tam zamieszczał zdjęcia. Chyba można ustawić galerię, żeby niezalogowani też ją widzieli. Czasami zdarzają się też takie prześwity i gmail się ładuje. Ale tuż potem nie można wysłać wiadomości. Tak oto skrobnąłem długi e-mail i teraz będę go própował wysłać milion razy :P Może trafię na okno działającego internetu. Ciekawe, czy Wujek Mao patrzy. Zaklejam kamerkę. Tutaj jest teraz 22:00 (znaczy jak piszę tego maila - nie wiem, która będzie, jak go wyślę), dlatego będę się powoli zbierał do spania. Podróż jednak była nieco męcząca. Przy okazji: co to jest jetlaZzZzZzZzZzZzZzZzZzZz... Tekst ukazał się również na mojej prywatnej stronie. Kontynuacja w kolejnych wpisach. Przy okazji: mam kilka filmików z podróży. Będę zobowiązany za jakieś sugestie, czy i jeśli tak, to w jaki sposób najlepiej je tu wstawić :). Czy wrzucić je na youtube? Jeśli spodobała Ci się relacja, będzie mi miło za docenienie jej przez oddanie głosu, dodanie komentarza i przekazanie artykułu dalej :). Pozdrawiam serdecznie,
Hotel uniwersytecki, a jednak to nie były studentki. Nie skuszę się.
Obiad* po przylocie do Chin. Pierwsze jedzenie. Głód najlepszą przyprawą.
*
propozycja podania
Główny hotel wioski konferencyjnej Xiedao.
Widok z hotelu na stawy wędkarskie. Tak jest, centrum konferencyjne ma służyć relaksowi.
Cała masa zieleni! I wszędzie cykady. Wbrew pozorom spokojnego zdjęcia, jest strasznie głośno.
Cykada-hałaśnik. Są wszędzie!
Chińczycy w bawarskich portkach i chiński Oktoberfest w sierpniu. Teraz widziałem już wszystko :D
Po całym hotelu panoszą się uśmiechnięte gekony.
Bartek
Gratulacje! Twój wpis znajdzie się w dziale Podróże w najnowszym Tygodniku Kuratorskim!
Widocznie na chińskich autostradach nie działa zakaz Pauliego ilości samochodów na pas oraz same stany energetyczne obsadzeń pasów nie są zkwantowane. W ostateczności mogli źle wyznaczyć zbiór stanów kwantowych.
Upvote this: https://steemit.com/free/@bible.com/4qcr2i
Congratulations @debski! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the number of upvotes received
Click on the badge to view your Board of Honor.
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
To support your work, I also upvoted your post!
Do not miss the last post from @steemitboard!
Participate in the SteemitBoard World Cup Contest!
Collect World Cup badges and win free SBD
Support the Gold Sponsors of the contest: @good-karma and @lukestokes