RE: TataFilipa #6: Sześćdziesiąt emocji na papierze + dwie książeczki do oddania
Seria prezentuje się dobrze. Myślę, że nada się później do przerabiania z przedszkolakiem - wtedy będzie to nie tylko miły czas z rodzicem, ale też nauka rozpoznawania własnych emocji i radzenia sobie z nimi.
Maluszkom czyta się dobrze. Spokojny głos rodzica, kolorowe ilustracje, wspólny czas - to wystarczy, żeby zająć i dobrze bawić dziecko. Gdy zaczyna się okres samdzielnej ekspoloracji, mały aktywista chce bardziej uczestniczyć w czytaniu i wtedy większe zainteresowanie budzą książeczki, które maluch może na różne sposoby "czytać" sam.
Etap książek-zabawek zapełniła nam przede wszystkim lokalna biblioteka. Kilka takich książeczek dzieci dostały od znajomych i krewnych (część z nich po ich dzieciach), kilka kupiłam. Wszystkie z domowej biblioteczki po czasie trafiły do moich siostrzenic. Dobrze wykonana książka tego typu jest w stanie przetrwać naprawdę wiele. :)
Z biblioteki moje dzieci wybierały sobie same różne przykuwające oko tytuły. Własne karty mieli założone, gdy córka miała trzy lata, a syn niespełna rok. Gdy jakaś książeczka lub seria przypadła im do gustu, wypożyczaliśmy więcej niż raz. Jednocześnie okazywało się często, że sporo książeczek ma "niską powtarzalność" - dzieci wysłuchały (pobawiły się) jeden, dwa razy i traciły zainteresowanie.