Jak przekazać uczniom wiedzę bez podawania informacji? Zapiski młodego belfra
Poprzednio zapowiedziałam, że przygotowuję się do pierwszej lekcji w LO. @hallmann liczył na relację - oto i ona ;-)
Gdyby kogoś zastanawiało, jak to możliwe, że nagle mam czas na kolejny wpis... cóż - epidemia dopadła i mój uniwersytet, w najbliższym czasie "mam wolne". To świetna okazja, żeby zweryfikować moje zdanie sprzed kilku tygodni - "w studiowaniu przeszkadzają mi już tylko studia".
Zacznę od tego, że nie do końca prawdziwym było stwierdzenie, że to moja pierwsza lekcja w liceum. Prowadziłam wcześniej kilka "nieoficjalnych" lekcji (trudno odciągnąć mnie od uczenia :-) ), jednak ta była pierwszą na nieznanym terytorium, pierwszą ocenianą przez profesora i obserwowaną przez innych studentów. Klasę widziałam tylko raz, podczas obserwacji w minionym tygodniu. Miałam poprowadzić lekcję wprowadzającą do epoki - odrodzenia. Dostałam też zalecenie, by unikać jak ognia metod podających. Co za wyzwanie! Jak przekazać nowe informacje nie podając ich, lecz "wyciągając" je od uczniów (którzy nic prawie o epoce nie wiedzą)? Jak zadbać o to, by lekcja była nie tylko atrakcyjna, ale przede wszystkim merytoryczna?
Wiele pytań roiło mi się w głowie. Najgorsza była świadomość, że podczas ocenianej lekcji ważne są nie tylko informacje i skuteczność dydaktyczna, lecz także (i przede wszystkim) atrakcyjna forma zajęć oraz trafienie w gust obserwującego grona. To są prawdziwe rozterki praktykantki, która najchętniej po prostu poszłaby już uczyć. Ale trzeba i przez to przejść.
Pomysł na lekcję był prosty - wykorzystać posiadaną już przez uczniów wiedzę o średniowieczu, by wprowadzić renesans - na zasadzie opozycyjności zjawisk (sinusoida Krzyżanowskiego).
Oczywiście mam świadomość, że wiele ginie przy takim schematycznym przedstawieniu. Uczniom jednak na początku przydaje się wiedza, którą w dalszej edukacji można będzie niuansować i odpowiednio formować. Uznałam, że przy wprowadzeniu do epoki można zestawić ze sobą następujące informacje:
Średniowiecze | Renesans |
---|---|
nazwa epoki | nazwa epoki |
ramy czasowe | ramy czasowe |
łacina - uniwersalizm średniowieczny | rozwój języków narodowych |
papiestwo | reformacja |
cesarstwo | rozwój narodów |
teocentryzm | antropocentryzm |
wzorce osobowe: święty (asceta i "radosny"), władca i rycerz | ideał renesansowego człowieka, wzorce osobowe: poeta doctus, obywatel, dworzanin, ziemianin |
filozofie: scholastyka, tomizm, franciszkanizm, augustynizm | humanizm, odrodzenie stoicyzmu, epikureizmu |
sentencje łacińskie | sentencje łacińskie |
style romański i gotycki | styl renesansowy |
"anonimowość" średniowieczna | dumni autorzy renesansu |
Przygotowałam krótką notatkę, rozbudowującą te hasłowo przedstawione informacje o odrodzeniu. Każde zagadnienie składało się z części podstawowej i rozszerzającej.
Informacje zostały pocięte na paski, by na każdej karteczce znalazła się tylko jedna.
Uczniowie podczas lekcji pracowali w sześciu grupach, powstałych poprzez wylosowanie przez każdego karteczki z nazwiskiem jednego z renesansowych artystów: da Vinci, Santi, Anioł, Botticelli, Tycjan, Donatello.
Na stole każdej z grup znajdowała się tabela w formacie A3, podzielona na dwie części - renesansową i średniowieczną - oraz na trzy kolumny: pytania i odpowiedzi (dotyczące średniowiecza) oraz informacje (o renesansie). Pierwszym zadaniem każdej grupy było odpowiedzenie na jedenaście pytań dotyczących średniowiecza. Każdemu przypisana była informacja "opozycyjna" o odrodzeniu.
Po rozwiązaniu pierwszego zadania uczniowie otrzymali informacje o renesansie. Od liczby dobrych odpowiedzi na pytania „średniowieczne” zależała liczba informacji, jaką otrzymywała grupa. W dodatku informacje te odpowiadały treści poprawnie udzielonych odpowiedzi, np. jeżeli uczniowie dobrze odpowiedzieli na pytanie dotyczące teocentryzmu, otrzymywali informację o antropocentryzmie.
Kolejne zadanie polegało na "połączeniu w pary" informacji opozycyjnych. Przy okazji tego działania uczniowie zapoznawali się z treścią notatki o renesansie. Miał to być sposób na obejście zakazu stosowania metod podających - uczniowie "wywalczyli" treści przy okazji gry dydaktycznej, a ja miałam pewność, że podstawowe informacje do nich trafiły (choć z pewnością więcej treści można by przekazać w starym, dobrym wykładzie).
Zadaniem finałowym był quiz Kahoot! - utworzyłam test, który wyświetliłam na ekranie projekcyjnym. Zadanie wyzwoliło w uczniach - ku mej radości - ducha rywalizacji. Byli pochłonięci rozwiązywaniem quizu i żywo reagowali na zmiany w rankingu zwycięzców, wyświetlającym się po każdym pytaniu. Szczerze polecam Kahoota - i to nie tylko do pracy w szkole.
Pod koniec lekcji wszyscy uczniowie otrzymali pełną notatkę o renesansie oraz zostali wynagrodzeni za pracę podczas zajęć.
Taki miałam pomysł na tę lekcję. W wielu miejscach nie był on zgodny z moimi "upodobaniami" nauczycielskimi - nigdy na przykład nie sądziłam, że przeprowadzę lekcję wprowadzającą... w grupach! Trudnością był fakt, że nie znałam dobrze klasy. Miałam prawdziwe szczęście, że uczniowie byli wspaniali i chętnie pracowali przy każdym z zadań. Podczas realizacji wiele rzeczy mnie zaskoczyło - tempo pracy uczniów, problemy techniczne, zaskakujące odpowiedzi na pytania... Trzeba było improwizować. Ale to jest właśnie najlepsze w byciu nauczycielem (choćby tylko na praktykach). ;-)
Miałeś rację, @hallmann - doświadczenie bezcenne. Upewniło mnie, że praca nauczyciela mogłaby dawać mi prawdziwą satysfakcję.
Zastanawiam się, czy nie przygotować na podstawie tego scenariusza lekcji artykułu do czasopisma polonistycznego. Będę wdzięczna za Wasze opinie i rady, co mogłabym zmienić, by uczynić tę lekcję lepszą.
Źródła:
Stworzenie Adama
grafika z sinusoidą
Gratulacje! Też pamiętam moją pierwszą lekcję, a jeszcze bardziej to zderzenie z rzeczywistością, że to, że lubię dany materiał, nie oznacza, że łatwo będzie go przekazać w formie aktywizującej uczniów.
Dzięki! A takie doświadczenie jeszcze przede mną... ;)
Dzięki za relację i gratuluję świetnie przeprowadzonej lekcji. W sumie udało Ci się, bo jutro już byś jej nie przeprowadziła ;)
Artykułu o metodach nauczania?
Bardzo dziękuję! Tak - taką poprowadziłam lekcję, że już więcej nie musieli iść do szkoły... ;)
W "Polonistyce" publikują scenariusze, pomysły na lekcje. Z metodyczną oprawą, oczywiście.
Mnie wydaje się jednak, że metody podające to podstawa. Łatwo ten sąd zweryfikować pozytywnie, odnosząc się do nauki medycyny i kursu na prawo jazdy. Kto będzie lepiej znał anatomię ludzkiego ciała i przepisy drogowe - ten, który będzie uczył się za pomocą fajerwerków czy ten, kto pamięciowo opanuje materiał? I tak jest na każdym przedmiocie. Może i początkowo jest fajnie, kolorowo i wesoło, bo nauczyciel nie wymaga, tylko tańczy, śpiewa oraz pozwala na nieskrępowaną ekspresję uczniów, ale gdy przychodzi do matury, okazuje się, że tak uczona młodzież ani po polsku nie potrafi pisać (bo niby skąd, skoro rozwiązywała quizy i spędzała czas "kreatywnie"?), ani nie ma wiedzy ogólnej. Nikt niczego lepszego niż pruska szkoła nie wymyślił.
Ależ oczywiście. Jak pewnie zauważyłeś, na kształt mojej lekcji wpływ miała sytuacja, w której się znalazłam. Wyraźnie zabroniono mi korzystać z metod podających. Absurd? Ale czas praktyk to nie moment na rewolucję. Trzeba być mądrym i się z tym, raczej nieprzyjemnym, zadaniem uporać. Głupiejemy. Obecnie na studiach uczą studentów z podręczników, które kiedyś obowiązywały licealistów. Coraz mniej jest książek, które czujemy się w obowiązku przeczytać, coraz mniej wiedzy, którą traktujemy jako niezbędną. Na pewno w społeczeństwie stawia się obecnie większy nacisk na umiejętności niż na wiedzę. I to jest fakt. Pytanie, co było pierwsze. Jeżeli system edukacji zmienia się w skutek zmian w społeczeństwie - nie widzimy jeszcze owoców a raczej pewien organizm w procesie przemiany. Jeżeli jednak to zmiany w systemie oświaty są przyczyną zmian w społeczeństwie i szkoła jest tak ważną dla życia społecznego instytucją - ocena zjawiska jest łatwiejsza. Ale w każdym przypadku zależeć będzie od wartościowania. Społeczeństwo nastawione na umiejętności nie zapłacze nad traconą wiedzą.
Jak ja to widzę? Najbardziej żal mi upadku uniwersytetów - to przecież instytucja powołana właśnie dla wiedzy. A coraz częściej przypomina ośrodek przystosowawczy do pracy w korporacji, chwaląc się, że pozwala ćwiczyć tzw. "umiejętności miękkie". Ech. Nie muszę pisać o systemie oceniania pracy naukowców...
Źródłem tego problemu może jednak być - i najpewniej jest - sytuacja na niższych szczeblach edukacji. Tylko że coraz więcej jest absolwentów takich studiów, którzy będą uczyli w szkołach - koło się zamyka. Jeśli tendencja będzie się utrzymywać, to będziemy wiedzieć coraz mniej. Wniosek? Trzeba by zastosować rozwiązanie systemowe, ale na to nie będzie przyzwolenia społeczeństwa, któremu ogólnie nie przeszkadza kierunek, w jakim zmierza edukacja, i które z pewnością nie zgodziłoby się ze zdaniem:
Pierwsze pytanie, jakie powinniśmy sobie zadać, brzmi: czego oczekutkemy od szkoły.
Globalnie pewnie nie uda się zbyt wiele zmienić, ale w mniejszej skali możemy po prostu... robić swoje :)
But the end of all things has drawn near. Therefore be sober-minded and be sober unto prayers.(1 Peter 4:7)
Question from the Bible, Is there such a thing as untimely death in the Bible?
Watch the Video below to know the Answer...
(Sorry for sending this comment. We are not looking for our self profit, our intentions is to preach the words of God in any means possible.)
Comment what you understand of our Youtube Video to receive our full votes. We have 30,000 #SteemPower. It's our little way to Thank you, our beloved friend.
Check our Discord Chat
Join our Official Community: https://steemit.com/created/hive-182074