Była stolica i kostarykańskie tereny zielone
Będąc w stolicy Kostaryki próbowaliśmy rozplanować sobie dalsze zwiedzanie kraju. Za niecałe 2 tygodnie miał nas opuścić podróżujący z nami kolega, a my mieliśmy rozpocząć nasz pierwszy Workaway. I to nie byle gdzie, bo na farmie kóz! Ale o tym kiedy indziej 😊
Skupiliśmy się na miejscach najbliżej San Jose. Ostatecznie, samo Wielkie Zwiedzanie Stolicy skończyło się na bezcelowej przechadzce tu i tam, gdyż byliśmy zbyt leniwi by wstać i iść na „sensowne” poznawanie miasta z Free Walking Tour (pierwsza zasada naszego wycieczkowania – robimy to na co mamy ochotę, nie mamy napiętego planu. Mamy chęć trekkingować to trekkingujemy, leżeć to leżymy).
Całkiem niedaleko, bo ok 25 km od szarej metropolii znajduje się najstarsze miasto w Kostaryce. Cartago, bo o nim mowa, było pierwszą stolicą kraju i pełniło tę funkcję przez ponad 250 lat. Szczerze mówiąc, poza bazyliką, ruinami kościoła i bazarem to za dużo w tym mieście nie ma. Skupmy się więc na bazylice Nuestra Señora de los Angeles. Z zewnątrz prezentuje się niezwykle okazale, rzeklibyśmy, że jest jednym z ładniejszych budynków w tym zielonym kraju. Została zbudowana w 1639 roku oraz przebudowana w XIX w. po częściowych zniszczeniach jakie nastąpiły w następstwie trzęsienia ziemi. Ta kolonialno-bizantyjska budowla w środku skrywa malusieńką figurkę Czarnej Madonny, zwanej La Negrita, która przyciąga co roku (2 sierpnia) rzesze pielgrzymów z całego kraju. Co ciekawe, mieliśmy okazję zobaczyć grupę ludzi idących pod ołtarz na kolanach, by prosić La Negritę o zdrowie dla siebie i najbliższych.
Wedle legendy, figurkę spoczywającą na kamieniu odnalazła i wzięła do domu miejscowa dziewczynka. Jakież było jej zdziwienie, gdy kolejnego dnia figurka zniknęła. Dziewczynka odnalazła ją w tym samym miejscu skąd dzień wcześniej ją wzięła. Zaskoczona tym niecodziennym zjawiskiem, postanowiła pokazać ją lokalnemu księdzu. Ten zamknął figurkę w drewnianym pudełku, by sprawdzić czy dziewczynka nie kłamie. Nazajutrz sytuacja się powtórzyła – figurka znajdowała się w miejscu swojej pierwotnej lokalizacji. Uznano to za cud i postanowiono wybudować kościół dla La Negrity. W trakcie prac konstrukcja była wiele razy niszczona przez trzęsienia ziemi, które ostatecznie odebrano jako znak od samego Stwórcy, aby przenieść budowę na miejsce odnalezienia statuetki i tym samym dokończyć wznoszenie bazyliki.
Niedaleko świątyni znajduje się rynek, czyli tak zwana Plaza Mayor, a tuż przy niej wysoki obelisk oraz ruiny kościoła Santiago Apostol. Po prawdzie, ruiny tak naprawdę nie są ruinami, a nieukończoną budowlą. W tym miejscu kilkakrotnie wznoszono kościoły, które pod wpływem trzęsień ziemi rozpadały się niczym domki z kart. Lokalna legenda głosi, że teren ten jest przeklęty. Historia dotyczy dwóch braci, którzy pokochali tę samą kobietę. Jak to zwykle w tego typu opowieściach bywa, ona wybrała jednego, drugi, który był księdzem, wpadł w szał i z zazdrości zasztyletował brata podczas mszy. Aby odpokutować swoją zbrodnię, postanawia wybudować kościół, a resztę już znacie. Ponoć podczas mglistych nocy można ujrzeć ducha brata-mordercy, który uwięziony w tymże budynku pokutuje za swe grzechy. Po kolejnym kataklizmie w 1910 r. postanowiono zaprzestać budowy. I w takim stanie kościół pozostał do dziś, figurując jako atrakcja turystyczna. Ciekawostką jest, że to jedyny budynek w stylu romańskim jaki można zobaczyć na Kostaryce.
Kolejne kilka dni spędziliśmy w miasteczku Orosi, które znajduje się ok 35 km od San Jose. Wybraliśmy się tam na całodniową wyprawę po okolicy, którą zilustrujemy poniższymi zdjęciami:
W końcu doświadczyliśmy co znaczy Pura Vida, po raz pierwszy poczuliśmy zapach Kostaryki i pochłonęliśmy jej soczystą zieleń naszymi oczami.
To wszystko działo się dokładnie 11 marca, kiedy opublikowaliśmy nasz pierwszy post na Steemit.
Kolejnym przystankiem było górzyste Monteverde, ale o tym w następnym poście.
Do usłyszenia,
Suchy i Moniś
Ta soczysta zieleń jest boska:) przepiękne widoki...
Niezła historia o braciach, i jeszcze jeden z nich to ksiądz! Oh mroczno się zrobiło, jak z E.A. Poego :) Piekna ta Kosta!
a jak pachnie Kostaryka wg.Was?
proszę o możliwe 3-5 punktów :)
z pewnością macie dużo przyjemniejsze wrażenia niż z Peru
pięeeekny liśćiu :D
świeżością, a zarazem tropikalną dżunglą, a czasem, jak zawieje mocno wiatr to czuć intensywny zapach kozła ;) ten zapach za mną chodzi, nie mooogę się uwolnić!