Tabloidyzacja mediów
Zjawisko obserwuję od, kilku co najmniej lat. I nie przejawia się ono wyłącznie w postaci clickbaitowych tytułach czy zalepianiem treści setkami reklam. Problem jest głębszy i dotyka, w konsekwencji nie tylko mediów samych w sobie, ale też polityki czy relacji międzyludzkich. Chociaż poniekąd wywodzi się właśnie z nich.
Tabloidy
To popularne określenie na popularne gazety, zajmujące się plotkami i nieistotnymi, często wymyślonymi sensacjami. W Polsce samo pojęcie pojawiło się późno, ale istniały „bulwarówki”, w okresie międzywojennym „czerwoniaki” (nawiązujące do koloru winiet, nie polityki – nie wszystko musi być polityczne). O ile „bulwarówka” ma nieco pejoratywne konotacje, to „tabloid” już ich nie miał. Dodaje pewnej dostojności do treści, poprze zużycie słowa obcego pochodzenia. Dziś się to rozmywa i wiemy, z czym mamy do czynienia.
W Polsce, najpopularniejszymi tabloidami są „Fakt” i „Super Ekspress”, jednak styl i tematyka tych dzienników jest powszechna też w sieci, a tytuły i nazwy witryn operujących w tym „półświatku” są setki, jeśli nie tysiące.
Jeśli skupimy się na samym pojęciu tabloidyzacji, to za blogiem DrodzyCzytlenicy.pl, możemy wymienić 9 cech tytułów „bulwarowych”:
- Duże tytuły na pierwszej stronie.
- Fotomontaże, jako ilustracja tekstu.
- Wiek bohaterów tekstu.
- Teksty o skandalach w polityce i świecie gwiazd.
- Teksty o UFO, końcu świata, spiskach.
- Horoskopy.
- Przewaga zdjęć nad tekstem.
- W tytułach słowa budzące emocje (zdrada, skandal, oburzające, groza).
- Zdjęcia z ukrycia.
Jak widzimy, katalog dość konkretny i na dzisiejsze standardy łatwy do wypełnienia. Wszyscy podkręcają zdjęcia, stosują emocjonalne clickbaity, jako tytuły, piszą o skandalach i wydumanych tragediach (często w działach „ciekawostki”) i zawierają horoskopy. Czy możemy jednak mówić, że wszystko się ztabloidyzowało? Czy Internet w swojej „informacyjnej” stornie (serwisy informacyjne) stał się jednym wielkim tabloidem?
On-line
Tak. Serwisy informacyjne są ztabloidyzowane. Te 9 cech wymienianych powyżej możemy znaleźć na znakomitej większości ze stron. Jeśli nie w każdym artykule, to na pewno w tej części, która jest nastawiona na kliknięcia. Bo tutaj leży powód tej tabloidyzacji. O ile gazeta po postu musi się sprzedać, więc jedynie strona główna musi zachęcić do zakupu, to w przypadku sieci – każdy artykuł musi zachęcać do wejścia w siebie. Bo każde kliknięcie to kolejne sekundy ekspozycji na reklamy, lepsze statystyki w rankingach stron, większa ilość interakcji i wewnętrznych przekierowań. A to ma wpływ na pozycję strony, ceny reklam i zysk z nich. Więc tabloidyzacja jest naturalną konsekwencją komercjalizacji przekazywania informacji. To zrozumiałe, logiczne i ekonomicznie uzasadnione. Tylko, że nie stanowi już tego, czego ludzie szukający rzetelnych informacji o otaczających ich świecie szukają. Wszystko jest wykrzywione interesem, dramaturgią, clickbaitami i sensalizacją. I dotyka to także telewizji.
TV
W telewizji, poza niektórymi kanałami czysto informacyjnymi, także obserwujemy to zjawisko. Wystarczy casus z 13 maja, gdzie zaproszeni posłowie, zamiast dyskutować o Marszu wolności, zostali zasypani sensacyjnymi i niepotwierdzonymi zarzutami wobec jednego z ich kolegów. W tym przypadku obserwujemy nie tylko tabloidyzację telewizji aspirującej do bycia źródłem informacji. Oglądamy wprost, jak dziś wygląda świat polityki. Nie jest ważne ustanawianie praw, zarządzanie krajem, poprawa bytu obywateli. Ważne są sensacje i skandale pojedynczych posłów - domniemana agencja towarzyska posła PO, kolano prezesa PiS, wypadek samochodowy Macierewicza. To są gorące tematy „polityczne”. W ten sposób telewizja, idąc w sukursie politykom, odwraca uwagę od ich nieudolności w rządzeniu krajem. Fatalnej polityki zagranicznej, błędów polityki socjalnej i idących za tym konsekwencji i wielu innych ważnych spraw. Tabloidy nie interesują się ideologicznymi abstraktami polityki. Bez konkretu – podmioty, działania i sensacji, nie ma newsów, nie ma oglądalności, nie ma zarobku.
Kasa misiu…
Ta sytuacja ma dwie strony.
Z jednej mamy widzów, oglądaczy, którzy nie chcą debat, dyskusji o rzeczach skomplikowanych. Przeciętny widz chce krwi, flaków, awantur i zadym. Im wyżej na drabinie społecznej te aferki mają miejsce – tym lepiej. W ten sposób widz oswaja elity, mówi sobie – oni są tacy jak my, pełni wad, emocji i ludzkich cech. Tabloidyzacja sprzyja temu procesowi. Kwestia tego, czy elity powinny być tak postrzegane? NO i czy ludzie, którzy jako te elity występują, rzeczywiście powinni nimi być. Ale to na inny tekst.
Z drugiej strony mamy redakcje. Dziennikarstwo przestało być zawodem wymagającym. Śledztwa dziennikarskie są incydentalne. Redakcje, to w znakomitej większości „przeklepywacze” newsów. IM szybciej, tym lepiej. Kto pierwszy, ten lepszy. I często w tej pogoni za „scoopem” (news unikalny, którego jeszcze nikt nie ma), kuleje weryfikacja źródeł, potwierdzanie informacji. Bo lepiej później wrzucić sprostowanie, niż być o pół godziny później niż reszta z newsem i stracić odsłony, kliknięcia i kasę z reklam na nowej sensacji.
Nadzieja
Jest. Tylko znajduje się ona poza mainstreamem informacyjnym. Według mnie, taka nadzieją są dwie grupy. Pierwszą są dziennikarze niezależni. Tacy jak Sekielski, Wątły, którzy nie patrząc na zarobek z konstruowanych przekazów, komentują i przekazują informację w swoim stylu, z własnym komentarzem. Można się osobiście z takimi dziennikarzami nie zgadzać, poglądowo czy w zakresie oceny zdarzeń. Ale są przeciwwaga dla informacyjnej papki, którą wypluwają z siebie serwisy informacyjne. Drugą grupą są blogerzy/vlogerzy. Według mnie ta grupa jeszcze w Polsce potrzebuje trochę czasu, aby wytworzyć siłę, z która liczyć się będą i media i politycy. Ale to się zmienia. Bloger ma w nosie to, jak szybko napisze o czymś artykuł. Liczy się czy będzie on wartościowy, ciekawy i rzetelny. Jeśli chodzi o vlogerów…to bardzo ciekawa sprawa, bo jest ich bardzo dużo. Jednak niewielu w Polsce porusza tematy ważne społecznie w rzetelny sposób, mogący konkurować z mediami głównego nurtu. A jest w tym potencjał…
Jeśli spojrzymy na wydarzenia wokół Pewdiepie w zeszłym roku, to rzuca się jedna kwestia.
Pewdiepie generuje ponad 3 miliony wyświetleń w ciągu doby od publikacji swojego filmu (dla porównania – materiały CNN sprzed doby – 25 tysięcy, WSJ – 28 tys., NYT – 10 tys., BBC – 20 tys.) . I w momencie, gdy zaczął poruszać kwestie drażliwe społecznie – gdzieś w zakamarkach redakcji gigantów medialnych i informacyjnych zapaliły się czerwone lampki. Pojedynczy vloger ma 100 razy większą publikę i może realnie wpłynąć na postrzeganie, nie świata, ale na pewno może wpłynąć na podejście do konkretnych zdarzeń. I to spowodowało atak na niego. Nie wiem czy to w 100% prawda, jednak coś w tym jest, że redakcja dużego dziennika atakuje vlogera w tabloidowym stylu, próbując dyskredytować, kim jest i jakie wartości prezentuje. To nie spisek, to wniosek z rzeczywistości.
Podsumowując – media głównego nurtu, zwłaszcza w przestrzeni cyfrowej, tabloidyzują się, bo nie znają innego rozwiązania na generowanie przychodu, który jest kluczowy dla ich funkcjonowania. Wynika to z dwóch kwestii – przeniesionego z tradycyjnych mediów pogardliwego podejścia do widza, czytelnika i braku zrozumienia dla specyfiki nowego medium. Zwłaszcza ta druga kwestia jest istotna. Bo jeśli zobaczycie jak ewoluuje sieć, to serwisy głównonurtowych mediów są daleko w tyle. Nie potrafią w Internety, nie rozumieją cyfrowego odbiorcy. Ale nie potrafią przyznać się do tego braku wiedzy i zrozumienia. Uważają, że to oni kreują odbiór treści on-line. I ciągną treści on-line w kierunku tradycyjnych modeli konsumpcji informacji. I zostając w tych modelach, mają tylko tabloidy. I nie prędko się zorientują, że to nie tędy droga. A jak papierowe gazety przestaną się sprzedawać i nikt nie będzie chciał wchodzić na strony z milionem reklam – będzie już za późno.
Oczywiście czas pokaże, bo wymiana pokoleń ma miejsce także tam i może pojawią się redaktorzy naczelni, którzy zobaczą to, co widzą niektórzy z nas. Może zobaczymy pozbawione reklam newsy z wiarygodnego, głównonurtowego źródła na blockchainie. Może jakaś gazeta w Polsce wypuści swój SMT na STEEM…i nie będzie musiała tabloidyzować treści, żeby przekazać informację. Bo tutaj jest klucz – albo sprzedajemy informację, albo ją przekazujemy; albo dostajemy kasę za przekazanie wiedzy i informacji, albo zarabiamy dzięki temu, że to robimy. Jak zrozumienie tego się zmieni, to może zobaczymy zmianę w mediach. Ale do tego daleka droga. Obyśmy tylko na nią trafili.
W dziesiątkę. Dokładnie dlatego piszę na blockchain. Skąd indziej biorą się pieniądze. Nie z ogłupiania czytelnika (tabloidy). Nie z wprowadzania czytelnika w błąd (reklamy).
Oczywiście, mamy tutaj swoje własne demony...
@therealwolf 's created platform smartsteem scammed my post this morning (mothersday) that was supposed to be for an Abused Childrens Charity. Dude literally stole from abused children that don't have mothers ... on mothersday.
https://steemit.com/steemit/@prometheusrisen/beware-of-smartsteem-scam
Congratulations @niepoprawny! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the number of upvotes
Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
To support your work, I also upvoted your post!
For more information about SteemitBoard, click here
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP