[tematygodnia #33] Mitologia nordycka - NAJfajniejsza książka o religii
Wpis ten zgłaszam do 33 edycji konkursu #tematygodnia. Artykuł dotyczy tematu trzeciego: "Naj... książka".
Opowiem Wam troszkę o książce Neila Gaimana "Mitologia nordycka", w której, jak łatwo zgadnąć, autor umieścił kilka historii z mitologii nordyckiej. Być może odrobinę wspomnę również o innej jego powieści. I opiszę jedną krótką i mam nadzieje, że ciekawą historyjkę z tej mitologii.
Współczesny młot Thora
Autor: Uwe H. Friese, Licencja: GFDL, Źródło: wikipedia
Mitologie
Bardzo dobrze wspominam czytaną w dzieciństwie Mitologię Jana Parandowskiego. Sięgałem po nią pewnie więcej niż raz, bo podobały mi się opisy niezwykłych przygód herosów Heraklesa i Tezeusza, opowieści o historiach nieprzebranej rzeszy bogów, bogiń, półbogów, bohaterów, królów i władców. Oczywiście nawet wtedy zdawałem sobie sprawę z tego, że mity to nie jest tak naprawdę religia. Że w dużej mierze to tylko jej płytkie odbicie, taka starożytna popkultura - pożywka dla mas. Wielokrotnie zresztą przekształcana, czasem nawet w sąsiednich wioskach opowiadana w dwóch różnych, zupełnie sprzecznych wersjach. Tyle, że zupełnie mi to nie przeszkadzało. Bo cóż by mogło mnie interesować w dogłębnej analizie prawdziwych wierzeń starożytnych Greków? A barwne, proste historie bardzo kontrastowały z tymi nudami, które wtłaczano mi siłą do głowy na lekcjach religii. Chodzenie po wodzie? Zamiana wody w wino? Wybieram stajnię Augiasza, Minotaura, Cerbera i mądrą Atenę. Zamiast wiader patosu, wolałem przaśne historie o walce, podstępach, potworach i pięknych kobietach. Wybór mógł być chyba tylko jeden :-).
Neil Gaiman
Wiele lat później zetknąłem się po raz pierwszy z mitologią skandynawską. I nie, to nie były komiksy ani filmy ze stajni Marvela :-). Zdziwiłem się, że po tym gdy moja dziecięca fascynacja mitologią starożytną już dawno wygasła, ta skandynawska znów rozpaliła moją ciekawość. Czytałem w różnych opracowaniach o literaturze fantasy o jej wpływach na twórczość Tolkiena i innych pisarzy tego gatunku. Wiedzę o samej mitologii czerpałem z nieco drętwej broszurki z serii Mitologie świata" - "Ludy północy". No i oczywiście z internetu. I kilka miesięcy temu trafiłem wreszcie na książkę Neila Gaimana "Mitologia nordycka".
Neil Gaiman to brytyjski pisarz, dziennikarz, autor komiksów, scenariuszy filmowych i teatralnych. We wspomnianej książce przedstawia zgodną z mitologią wikingów historię powstania świata, bogów i ludzi. Właściwie tylko ułamek tej mitologi, ale z uwzględnieniem najważniejszych wątków i najważniejszych postaci. Gaiman pisze w bardzo prostym, lekko gawędziarskim stylu. Jakoś bardzo przypadło mi to do gustu bo bez problemu jestem w stanie sobie wyobrazić jak słowa spisane w jego książce wypowiadane są przez wielkiego Wikinga. Brodatego olbrzyma popijającego z rogu w przerwach w mówieniu na wikińskiej biesiadzie, w długim, tradycyjnym wikińskim domu, gdzie większość wioski spotyka się w niekończące się zimowe wieczory na wspólny posiłek, opróżnianie beczek miodu i snucie długich opowieści o bogach, bohaterach, bitwach i wyprawach.
Rekonstrukcja długiego domu wikingów
Autor:Malene Thyssen, Licencja: GFDL, Źródło: wikipedia
Mitologia wikińska pełna jest historii w których zwykle wygrywają silniejsi, bardziej podstępni i bardziej bezwzględni. Niejednokrotnie to nie dobroć i szlachetność jest cnotą, ale wręcz słabością. Najczęstszymi motywacjami działania jest pragnienie władzy, chciwość albo strach. Nawet Odyn - najwyższy z bogów, wiele poświęcił ale robił to dla siebie - by zdobyć więcej mądrości, dary dalekiego widzenia czy poezji. Ale za to bogowie też bywają głupcami, najczęściej są śmiertelni i wiadomo, że czeka ich kiepski koniec. Bo gdzieś w nieokreślonej przyszłości czeka na nich Ragnarök. Samo słowo Ragnarök tłumaczone jest najczęściej na Zmierzch bogów - ponoć niesłusznie, lepszym tłumaczeniem byłoby Przeznaczenie bogów. Taki prawie koniec świata. Prawie, bo nowy świat po Ragnarök będzie wolny od wojen, chorób i konfliktów. I od większości panteonu bogów, bo ich przeznaczeniem jest śmierć. Zginą w walce ze sobą i z istotami, które wcześniej skrzywdzili, lub które nienawidzą ich bez większego powodu.
Niestety nie znam całej twórczości Gaimana, ale czytałem jeszcze jego powieść "Amerykańscy bogowie". Ciężki mi określić jej gatunek, nie znam się na literaturze i nie cierpię szufladkować, ale rozumiem, że ciężko zachęcić ludzi do czytania książek nie wspominając im nawet czego mogą się spodziewać. Pokusiłbym się o umieszczenie jej gdzieś między realizmem magicznym a fantasy. Bardzo polecam tę pozycję. Nie każdemu się spodoba ale dla ludzi, którzy sporo myśleli o tym jaką role odgrywają religie w cywilizacjach i kulturach, może to być bardzo ciekawe danie. Dla mnie było! :-) jest jeszcze serial na kanwie tej powieści. Obejrzałem go z przyjemnością, jednak muszę przyznać, że pierwsze z nim zetknięcie (jeszcze przed przeczytaniem pierwowzoru) było dla mnie delikatnie zniechęcające. Wróciłem do niego już po czytaniu i wtedy zaskoczyło. Co do powieści spotkałem się jeszcze z zarzutami co do jakości polskiego tłumaczenia. Neil Gaiman znany jest podobno z upychania do swoich utworów olbrzymiej liczby aluzji, gierek słownych i nawiązań. Nie jestem w stanie tego samodzielnie ocenić, ja nie miałem do tłumaczki żadnych zarzutów. W jej obronie mogę tylko napisać, że podane przy tych zarzutach przykłady wydały mi się praktycznie nieprzetłumaczalne. Głównie ze względu na to, że w naszym kręgu kulturowym zabraknie większości odbiorcom odpowiedniej wiedzy i bazy skojarzeniowej. No bo komu z nas skojarzyłby się poprawnie pan Środa? I z kim?
Mitologia ludów północy
W ramach bonusu, poniżej opowiem swoimi słowami skróconą wersję historii o tym, jak Asgard - królestwo bogów, zdobyło swój wspaniały mur, odgradzający od niebezpieczeństw i napaści.
Wszystko się działo bardzo dawno temu, gdy królestwo Asgardu było wciąż młode a bogowie jeszcze nie do końca się w nim urządzili. Thor syn Odyna i najsilniejszy z bogów, był na dalekiej wyprawie, na której oddawał się swoim ulubionym zajęciom - głównie mordowaniu olbrzymów. Odyn w obecności innych bogów zamyślił się i stwierdził, że przydałaby się Asgardowi jakaś dodatkowa ochrona, która na nieobecność Thora pozwoliłaby obronić Asgard przed napaścią. I dziwnym trafem, następnego dnia zjawił się przed Asami jakiś cudzoziemiec w towarzystwie olbrzymiego siwego ogiera. Zażądał audiencji u Odyna i zaproponował umowę - w ciągu trzech pór roku (czyli 18 miesięcy - w Asgardzie jak i w Skandynawii odróżniano dwie pory roku: lato i zimę) zbuduje wokół całego królestwa mur tak wysoki i tak gruby, że nikt nie będzie w stanie go zniszczyć ani przeskoczyć. I jako zapłatę chce tylko trzech rzeczy: słońca, księżyca i ręki pięknej bogini Frei. Freja zbladła z wściekłości a wśród bogów zawrzało na taką impertynencję. Padły szybkie słowa o bolesnej śmierci ale Odyn powstrzymał wrzawę i odesłał cudzoziemca by bogowie mogli się naradzić. Podczas gdy inni bogowie zaczęli myśleć nad rodzajem kary jaką wymierzyć za taką bezczelność do głosu doszedł w końcu Loki. Zwrócił wszystkim uwagę, że dokonanie tego co proponuje ten człowiek jest po prostu niemożliwe. Nikt nie jest w stanie zrobić tego w tak krótkim czasie. Zaproponował by przyjąć umowę cudzoziemca pod pewnymi, dodatkowymi warunkami. Ten zacznie budować mur, ale nie zdąży go skończyć tym samym odeślą go z kwitkiem. A zaczęty mur zostanie i będzie go można skończyć znacznie mniejszym wysiłkiem. Freja znów była wściekła ale Lokiemu dość łatwo udało się przekonać resztę bogów do swego pomysłu. Wezwano nieznajomego i podano warunki - ma skończyć w jedną porę roku (6 miesięcy) zamiast w trzy i nikt (prócz jego konia) nie może mu pomagać. Jeśli nie zdąży, odejdzie z niczym. Ten po krótkim tylko zastanowieniu się zgodził. On i wszyscy bogowie złożyli przysięgę na włócznię Odyna, a przysiąg złożone na tę włócznię nie można było złamać. Następnego dnia był pierwszy dzień zimy i cudzoziemiec wziął się do pracy. Przez cały dzień wykopał wokół całego Asgardu głęboki i szeroki rów na fundamenty muru a wieczorem zaprzągł swego konia do wielkich sań i udał się w góry po granit na budowę ścian. Wśród boskich szeregów pojawiło się pierwsze zwątpienie ale Loki je natychmiast wygasił, przekonując że wydobycie i przetransportowanie odpowiednio dużych bloków skalnych na pierwszy kawałek muru zajmie budowniczemu wiele dni a może nawet tygodni. Następnego dnia, nieznajomy zjawił się już rano, a jego dzielny, olbrzymi ogier nie bez wysiłku ciągnął sanie z wielkimi, doskonale wyciosanymi dwudziestoma blokami granitu. Do wieczora bloki stały już ustawione na swoich miejscach a pogodny i uśmiechnięty budowniczy zaczął zaprzęgać swojego ogiera by udać się po kolejną porcję. I tak historia powtarzała się codziennie, a ani śnieg i mróz, ani śnieżne zamiecie, ani zapowiadające lato roztopy nie przeszkodziły cudzoziemcowi w realizacji zadania. Mur rósł szybko i wszystko wskazywało na to, że budowniczy spełni swoją część umowy. Niepokój Asów rósł wraz z nim a oprócz niego również zimna wściekłość Frei. Przedostatniego dnia zimy bogowie zebrali się w wielkiej sali i w ponurym nastroju zrzędzili o tym jak to ludzie przeklną ich za to, że przez ich głupotę świat pogrąży się w ciemności. Loki próbował sprytnie rozmyć odpowiedzialność, obwiniając o całą awanturę wszystkich po trochu. Przeszkodziła mu w tym piękna Freja, przypominając wszystkim czyj to był pomysł i żądając śmierci winnego. Wszyscy ożywili się i z nową niechęcią spojrzeli na Lokiego. Odyn przyznał, że śmierć to słuszna kara za tak złą radę (wszyscy poza Freją wydawali się zapominać, że sami chętnie na nią przystali). I delikatnie zasugerował Lokiemu, że budowniczemu nie może się udać skończenie muru. Wieczorem tego dnia, gdy cudzoziemiec miał udać się po ostatnie dwadzieścia bloków skalnych, dzięki którym miał dokończyć budowę, zawołał swojego wiernego konia. Lecz ten nie przybył na wołania swojego pana ponieważ z pobliskiego lasu wynurzyła się kasztanowa klacz niezwykłej piękności. Kusząco zatańczyła przed szarym ogierem i zaczęła przed nim uciekać w las. Wołania i gwizdy nie były w stanie zwrócić jego uwagi bo przed oczami miał zgrabny zad tajemniczej klaczy. Po chwili po obu koniach nie było śladu. Zdesperowany budowniczy zarzucił sobie na ramiona liny od sań i mozolnie ruszył w kierunku gór. Jeśli jeszcze się nie domyśliliście, to Loki pod postacią klaczy zbałamucił siwego ogiera. Następnego ranka większość bogów zebrała się przy nieskończonym fragmencie muru. Znacznie później niż zwykle pojawił się również cudzoziemiec z wielkim trudem ciągnący sanie na których było tylko dziesięć granitowych bloków. Na ten widok Asowie poczęli chichotać i coraz śmielej z niego kpić. Pogodny i uprzejmy dotąd nieznajomy wpadł w gniew. Oskarżył bogów o oszustwo i złamanie przysięgi. Odyn odparł na to, że żaden człowiek nie mógłby dokonać takiego dzieła w takim czasie więc i on jest oszustem udając człowieka. Przybysz w złości przybrał swoją prawdziwą postać górskiego olbrzyma, rozkruszył dwa granitowe bloki i zaatakował zebranych. Ci w ostatniej chwili rozstąpili się i ukazali stojącą z tyłu rosłą postać Thora, który właśnie wrócił z wyprawy. Jeden rzut magicznym młotem i konflikt został ostatecznie zażegnany. Jeszcze kilka tygodni zajęło bogom ściągnięcie z gór brakujących bloków i dokończenie muru. Ale ostatecznie mur okazał się rzeczywiście nie do zdobycia. Loki natomiast nie pojawiał się przez kilka następnych miesięcy, a po powrocie przyprowadził ze sobą małego źrebaka - szarego ogierka tulącego się do niego jak do rodzonej matki. Źrebię było piękne i miało aż osiem nóg - mimo to wyglądało na takie, które wyrośnie na szybkiego wierzchowca. Tak też się stało, Loki podarował Sleipnira, bo takie nadano miano siwemu konikowi, Odynowi, który tym samym stał się właścicielem najszybszego wierzchowca w dziejach. | |
Prawda, że ciekawe? :-D
Odyn na Sleipnirze
Autor:Nieznany, Licencja: Domena publiczna, Źródło: wikipedia
A wiesz, co mam jako następną książkę do przeczytania? Nigdziebądź Gaimana. :) Kupiona na kiermaszu bibliotecznym, a na ostatniej stronie ma napis "Najlepsza humorystyczna powieść fantasy lat dziewięćdziesiątych."
Mitologię nordycką czytałam - bardzo wciągająca. Czytałam również Koralinę, którą i Tobie plecam - książka ciekawa, moim zdaniem raczej nie dla dzieci, dająca nieco do myślenia nad postawami bohaterów.
Kolejkę rzeczy do przeczytania mam tak długą, że chyba starczy mi do końca życia. Ale z całą pewnością parę tekstów Gaimana jeszcze się w niej się zmieści.
nigdziebądź jest cudowne, chociaż sie nie śmiałem i w ogóle miałem wtedy z 17 lat. cieakwe, czy sie zestarzało
świetny artykuł! uwielbiałam mitologię nordycką (długo przed marvelowymi Thorami) i całkowicie podzielam Twoje zainteresowanie tą tematyką! :)
Dziękuję!
Szkoda, że nie mamy mitologii słowiańskiej. Może właśnie dlatego, ta nordycka jest u nas dość popularna. Kulturowo chyba bliżej nam do starożytnych Skandynawów niż do starożytnych Greków.
Jest taka książka Tomickich "Drzewo życia", gdzie autorzy próbowali dać przynajmniej zarys prasłowiańskiej wizji świata, jaka jest w "kompletnych" mitologiach. Poskładali co się dało. Jest tam o stworzeniu świata, pochodzeniu ludzi, śmierci. Może jeszcze kiedyś pojawi się jakiś słowiański Tolkien, żeby domyślić resztę, zrobić z tego naszą własną Opowieść...
"Drzewo życia" brzmi trochę jak Yggdrasil. Ciekawe ile już musieli dosztukować. Dzięki za info, chętnie tego poszukam.
Byłoby super :-).
Kilka dni temu kupiłem w księgarni książkę"Mitologia Słowiańska" od Jakuba Bobrowskiego i Matusza Wrona. Z tego co chłopaki piszą we wstępie część mitów jest zmyślona, ale wiarygodna.
Ha. Dzięki za kolejną podpowiedź. :-)
Go here https://steemit.com/@a-a-a to get your post resteemed to over 72,000 followers.