GSB (9) Kryzys
Dzisiaj budzę się z dziwnie opuchnięta noga nieco powyżej kostki. Po włożeniu buta jego cholewka uciska mnie dokładnie w tym miejscu. Chodzę jak kaczka z usztywnioną intuicyjnie stopą. Każdy kolejny krok, a raczej kroczek robię z trudem.
Jesteśmy prawie w połowie szlaku, o czym informuje drogowskaz ustawiony przed Chatą Wędrowca. Dzisiaj teoretycznie można by pokonać odcinek szlaku aż do schroniska na Hali Łabowskiej. To co prawda około 45 kilometrów jednak poza podejściem na Jaworzynę Krynicką teren jest w miarę prosty. Taką decyzję podejmuje spotkany przez nas na szlaku turysta, który również spał dziś w Chacie Wędrowca.
Ja stawiając pierwsze kroki mam mieszane uczucia. Nie wiem, czy będę w stanie dalej iść. Plan minimum zakładał, że dotrzemy dziś przynajmniej na szczyt Jaworzyny Krynickiej. To jednak 36 kilometrów drogi i jedna z najwyższych sum przewyższeń do pokonania w ciągu jednego dnia, jaką do tej pory zrobiliśmy. Czy dam radę. Na tym etapie nie wiem. Wlokę się powoli małymi kroczkami przed siebie. W takim tempie daleko dziś nie zajdziemy. Dopiero gdzieś po godzinie drogi noga trochę się rozruszała i szło się nieco lepiej. Nadal jednak nie czerpałem z tego dnia przyjemności. Zdecydowanie lepiej mi się podchodziło niż schodziło, po płaskim też jakoś szło, ale przy każdym kroku czułem obcierającą nogę.
Do Krynicy Zdrój droga prowadzi dość prostym terenem. Gdzieś na początku napotykamy na kolejny, dość szeroki potok, który trzeba pokonać. Od gospodarzy z Chaty Wędrowca dowiedzieliśmy się wczoraj, że warto tu ściągnąć buty, bo to ostatnia taka przeprawa. Tak też czynimy. Buty póki co suche jak pieprz, więc trzeba docenić ten luksus.
Po przejściu potoku człapię pomału do przodu. Po każdym postoju noga na nowo o sobie przypomina. Najgorzej jest gdy na chwilę się zatrzymam i usiądę. Wtedy na nowo muszę rozruszać nogę i idzie mi się dużo gorzej. W Krynicy znajdujemy aptekę gdzie kupujemy Altacet w maści na opuchliznę i stłuczenia. Nieco dalej robimy dłuższy postój przy sklepie, gdzie uzupełniamy zakupy i konsumujemy przepyszne zapiekanki. Zaraz obok jest stacja PKP i pewnie jakiś przystanek PKS. Kusi, by powiedzieć sobie dość, wsiąść do pociągu i wrócić do domu. Jesteśmy prawie równo w połowie trasy, więc to idealny moment na zakończenie przygody z GSB w tym roku. Można by podzielić trasę na dwa równe odcinki, wrócić za rok i kontynuować. Gdybym był sam nie wiem, czy tak właśnie bym nie zrobił. Idziemy jednak we dwójkę, więc postanawiam, że spróbuję wejść na Szczyt Jaworzyny, do schroniska, i zobaczymy co będzie z rana. W najgorszym wypadku na drugi dzień zjadę kolejką linową na dół i wrócę do domu. Jak mój stan się nie pogorszy, to może zrobimy sobie dzień przerwy aby trochę dojść do siebie, ale przejdziemy tylko krótki odcinek po płaskim na Halę Łabowską. Wszystko miało okazać się jutro, w zależności od kondycji mojej nogi.
Podejście mimo iż bardzo strome i długi pokonuję w miarę przyjemnie. Idąc pod górę, nawet tak stromo jak teraz, idzie mi się w dość komfortowo. Na początku podejścia gubimy szlak i zamiast skręcić w prawo przed parkiem linowym i podchodzić grzbietem stopniowo do góry poszliśmy na wprost drogą w dolinie w kierunku dolnej stacji wyciągów narciarskich. Szybki rzut oka na mapę utwierdził jednak w przekonaniu, że nie trzeba wracać, bo powinno dać się przejść nieznakowaną ścieżką w górę i połączyć się z czerwonym szlakiem. Tak też zrobiliśmy.
Tuż przed szczytem Jaworzyny Krynickiej łapie nas konkretny deszcz. Schronisko położone jest jednak nieco za szczytem. Niby znaki wskazywały bodajże 5 czy 10min do schroniska, ale nie wiem jak oni to liczyli, bo szliśmy szybkim krokiem i zajęło nam to dwa razy dłużej.
W schronisku pytam o nocleg dla dwóch osób. Pani rzuca ceną 130zł. Początkowo myślałem, że się nie zrozumieliśmy, że dała nam jakiś pokój dwuosobowy z pościelą, ale nie tutaj nocleg w pokoju wieloosobowym bez pościeli, bez śniadania i bez dostępu do kuchni turystycznej kosztuje 65zł od osoby. Pokój co prawda z balkonem i ładnym widokiem (widzieliśmy przez chwilę gdy przestało padać i na chwilę się wypogodziło), ale standard taki sobie a kaloryfery zimne i brak suszarni oraz kuchni turystycznej. Jak na razie nasz najdroższy nocleg.
Mapa trasy:
https://mapa-turystyczna.pl/route/6ohy
Congratulations @verticallife! You received the biggest smile and some love from TravelFeed! Keep up the amazing blog. 😍 Your post was also chosen as top pick of the day and is now featured on the TravelFeed.io front page.
Thanks for using TravelFeed!
@pl-travelfeed (TravelFeed team)
PS: TravelFeed is in social media to reach more people, follow us on Facebook, Instagram, and Twitter.