GSB (8) Wyżerka na talerzu czyli odcinek z Bartnego do Ropek.
Z rana nie było niespodzianki. Buty, tak jak podejrzewałem, stały dalej mokre w przedsionku. W sumie nie miały szans wyschnąć.
Schodzimy na jadalnię. Inna grupa, która spała tej nocy również w Bacówce zbiera się przy stoliku obok. Oglądają menu i "kompletują" zamówienie, aby ułatwić obsłudze schroniska pracę i nie zamawiać każdego śniadaniowego posiłku osobno. Podchodzą do okienka gdzie w odpowiedzi słyszą: "najlepiej to by było jak byście zamówili wszyscy to samo, bo inaczej będę miał więcej do roboty i potrwa to dłużej". Ostatecznie wszyscy kończą z małą kromeczką chleba i parówką na talerzu.
My przy stoliku obok konsumujemy przyrządzone przez nas własnoręcznie śniadanko. Ugotowane co prawda na schroniskowych schodach, ale ciepłe i pożywne, a w przede wszystkim z porcją której wielkość umożliwia dostarczenie odpowiednich ilości kalorii na dalszą trasę. Na te jednej paróweczce to chyba zszedłbym tylko do pobliskiej wsi.
Na zewnątrz jest duża wilgoć, ale póki co nie pada. Niestety na popołudnie zapowiadają możliwe burze. Chwila gdy wkładasz na nogi chlupiące buty nie należy do najprzyjemniejszych, ale podczas tego wyjazdu zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego uczucia. Przed nami na szczęście ostatnie kilometry w Beskidzie Niskim. Mamy nadzieję, że wraz z nim pożegnamy również błota i wezbrane strumienie, które trzeba pokonywać skacząc po kamieniach.
We wsi Bartne gubimy szlak i nadrabiamy trochę kilometrów. Jakaś godzina, może niecała w plecy. Zamiast skręcić w lewo na początku wsi poszliśmy prosto w dół po asfalcie. Teraz musimy wracać.
Pierwsze kilometry prowadzą pagórkowatym terenem od jednej wsi, do drugiej. Następnie czeka nas podejście na Rotundę. Ta nazwa również utkwiła mi w pamięci z przeczytanych przez mnie relacji z Beskidu Niskiego. To specyficzne miejsce, bowiem na szczycie znajduje się charakterystyczny cmentarz wojenny, na którym pochowano austriackich i rosyjskich żołnierzy, którzy zginęli tu w 1915 roku. Cmentarz składa się z pięciu wież zwieńczonych okazałymi krzyżami, Najwyższa ma 16 metrów, a pozostałe po 12. Wokół znajdują się groby.
Po zejściu z Rotundy mijamy Studencką Bazę Namiotową w Regietowie. Jeszcze zanim zdążyliśmy zejść ze szlaku bazowi wołają nas na gorąca herbatę. Spędzamy tu chwilę siedząc przy ognisku i rozmawiając z nimi na różne tematy. Gdy już mamy zbierać się w dalszą drogę niebo rozwiera się i spada ściana deszczu. Chowamy się pod bazową wiatą i decydujemy się przeczekać deszcz, który jednak nie chce przestać padać. Siedzimy dłuższy czas, obserwując intensywność spadających z nieba kropel. Jeżeli nie przestanie padać rozważamy zostanie tutaj na noc, ale na szczęście po pewnej chwili deszcz trochę ustaje.
Dzwonię do Chaty Wędrowca GSB. To specyficzna baza w Ropkach, prowadzona przez mega pozytywnych ludzi, przyjmująca na noc jedynie turystów idących z dużym plecakiem, z założenia wędrujących Głównym Szlakiem Beskidzkim.
Dowiaduję się, że mają miejsca, i że możemy przyjść. Pani pyta jeszcze, czy tylko nocleg czy chcemy jeszcze jakąś kolację. Decydujemy się na opcję all inclusive, z jedzonkiem.
Zanim tam dotrzemy musimy jednak pokonać osławione podejście na Kozie Żebro. I to w błocie powstałym po ulewie, która właśnie przeszła. Na szczęście nie było tak źle. Podejście owszem, strome, ale ryzyko ponownego deszczu i burknięcie burzy, które odezwało się tylko raz gdzieś w oddali sprawiło, że ten odcinek pokonaliśmy w czasie o połowę krótszym niż wskazywałyby na to znaki.
Po zejściu do Hańczowej zostają jeszcze żmudne 3 kilometry asfaltem do Ropek. Chata Wędrowca to zbudowany z płyt pilśniowych budynek, gdzie na poddaszu znajdują się łóżka dla wędrowców a na dole sanitariaty i mała kuchnia. W osobnym budynku suszarka do butów, która w obecnych warunkach jest na wagę złota.
Właściciele zapraszają nas na przygotowaną kolację. Przed nami stoi duży gar zupy, a po chwili na stole lądują dwie porcje kasz z mięskiem, zestawem surówek i dużym dzbankiem kompotu. Gospodarz mówi, że miło byłoby, gdybyśmy wszystko zjedli, bo nie będzie musiał po nas dojadać. Patrzymy po sobie i z pewnością w głosie odpowiadamy, że raczej nie ma takiej możliwości. Porcja co najmniej na 3-4 osoby.
Po chwili nalewamy sobie do pełna drugi talerz zupy a ze stołu znika również kasza i mięsko. Zostaje tylko trochę surówki i kompot, którego mimo, iż bardzo dobry, nie daliśmy już rady zmieścić. Cała przyjemność kosztowała nas 40 zł za nocleg i 40 zł za posiłek od osoby. Niemniej jednak warto było, bo takiej porcji w tej cenie gdzie indziej byśmy raczej nie dostali. Jedzonko było przepyszne i można było najeść się do syta. Aż sami niedowierzaliśmy, że tyle zjedliśmy. Na pamiątkę dostaliśmy jeszcze magnesiki na lodówkę. Chata Wędrowca była z pewnością jednym z najlepszych miejsc noclegowych na całej trasie, gdzie przyszło nam spać.
Mapa trasy:
<div style="max-width:600px;overflow:hidden;margin:0 auto;min-width:300px;"><iframe src="https://mapa-turystyczna.pl/map/widget/route/h1l0p1/vcqg.html" height="680" frameborder="0" style="width:100%;border:0;"></iframe><a href="https://mapa-turystyczna.pl/route/vcqg?utm_source=external_web&utm_medium=widget&utm_campaign=route_widget" target="_blank" style="color:#999;padding:7px 0;font-size: 13px;font-family:Roboto,Arial,sans-serif;display: inline-block;">Trasa z: Bacówka PTTK w Bartnem | mapa-turystyczna.pl</a></div>
Congratulations @verticallife! You received the biggest smile and some love from TravelFeed! Keep up the amazing blog. 😍 Your post was also chosen as top pick of the day and is now featured on the TravelFeed.io front page.
Thanks for using TravelFeed!
@pl-travelfeed (TravelFeed team)
PS: Why not share your blog posts to your family and friends with the convenient sharing buttons on TravelFeed.io?