[PL] "Światłość w ciemności świeci, a ciemność jej nie ogarnia" Chapter 3: Ciemność
Gdy ksiądz gościł się w dworku, w ogrodzie pojawili się oni. Przyjechali wozami, na benzynę. Na głowach mieli czarne czapki, do nich przyszyty srebrny wizerunek czaszki. Mieli na sobie czarne mundury, na sercu przyszyty srebrny połamany krzyż. Z dumą wypinają pierś kiedy idą z nim między ludźmi, którzy nie wiedzą jeszcze, co ich czeka. Na początku spokojnie, powoli, zgrywali miłych. Do środka weszło tylko kilku reszta została przed budynkiem, wydając rozkazy chłopom. Wewnątrz działo się wiele. Ksiądz z właścicielką i jej siostrą rozmawiali miło w salonie, kiedy nagle jeden z ss-manów niemalże wbiegł do pokoju i przymierzył pistolet do główki małej dziewczynki i zażądał aby panienka powiedziała gdzie chowa kosztowności.
(html comment removed: block)-Drei - zaczął odliczać w swoim języku, jego ton i barwa głosu nie wyrażały emocji jakie odczuwał, był prawie jak maszyna. -Błagam, Proszę !!! Przestań, pokażę ci, gdzie wszystko chowam!! -Głos panienki załamywał się.
(html comment removed: block)-Zwei - Nie przestawał mierzyć w główkę dziewczynki. Jego wzrok był skupiony, tak samo jak jego ręka, dziewczynkę od lufy dzieliły zaledwie centymetry, więc musiała ona czuć zapach metalu.
(html comment removed: block)-Słyszysz !? PRZESTAŃ ! WSZYSTKO CZEGO CHCESZ JEST TUTAJ POD PODŁOGĄ!! - Wykrzyczała jednym tchem panienka, jednocześnie tupiąc i pokazując palcem w podłogę.
(html comment removed: block)-Ein – w tej krótkiej chwili panience wydawało się, że Niemiec na ułamek sekundy odwrócił do niej głowę, a następnie nienaturalnie wykrzywił usta, próbując się uśmiechnąć pokazywał swoje zęby, które były nie tylko nieskazitelnie białe, lecz ostre, jak u drapieżnika, kły miał przerośnięte. Potężne echo strzału odbiło się od ścian pomieszczenia. Pocisk z impetem wydrążył dodatkową dziurę w głowie dziewczynki, krew wytrysnęła tylko raz, nieznacznie brudząc zabójcę po czarnym garniturze, ale również na jego twarz, zostawiając po sobie gęste, ciemno czerwone smugi, które powoli spływały na dół. Głowa małej, opadła łagodnie, z boku można by rzec, iż zasnęła, na wieki. Panienka nie wytrzymała, przykryła twarz dłońmi, i szlochała głośno.
Hey Fam! Hope you've been having a great time using the DBooks app
Hope you've not been having too many issues with the app