Dlaczego radni PO chcą nagle połączyć domy kultury „Świt” i „Zacisze”?
Ogłoszony znienacka zamiar połączenia domów kultury „Świt” i „Zacisze”, którego uzasadnienie poznamy zapewne podczas sesji zwołanej na 30 stycznia br. o godz. 9.00, budzi zdziwienie, niedowierzanie i niepokój.
Dlaczego taki pomysł ogłasza się nagle i na sesji, na którą większość mieszkańców nie ma szansy przyjść? Dlaczego zamiaru nie poprzedziła szeroka i merytoryczna debata? Dlaczego nie konsultowano pomysłu z Dzielnicową Komisją Dialogu Społecznego, która jest naturalnym forum, wręcz wymarzonym do tego? Jaki związek z ogłoszonymi zmianami mają nagłe rezygnacje dyrektorów obu domów kultury? Dlaczego taki zamiar jest w ogóle ogłaszany, skoro oba domy kultury funkcjonują wzorowo, oferując różnorodną i bogatą ofertę? Czemu ma służyć połączenie autonomicznych, dobrze ocenianych przez mieszkańców placówek, które przez lata wypracowały własne formy działania? I wreszcie, czy pomysł był konsultowany z pracownikami obu domów kultury, czy też są oni biernym przedmiotem odgórnych decyzji? Te i wiele innych pytań, które cisną się na usta, pokazują, że jest inaczej, niż próbują nam przekazać w tzw. przekazie dnia, na cukierkowych obrazkach, radni Platformy Obywatelskiej. Nie chodzi o dobro domów kultury i mieszkańców, ale… No właśnie, o co?
Zacznijmy od generalnej uwagi, iż kultura nie ma na Targówku dobrej passy. Od lat brakuje przemyślanej wizji jej rozwoju, a bez tego, działania, które zmierzają do połączenia domów kultury, wydają się chaotyczne i niemerytoryczne. Kultura była u nas zawsze mało dotowana i domy kultury musiały z tego powodu zarabiać na poważną część budżetu, by przetrwać. Odbijało się to na cenie zajęć. Dziwią więc argumenty, że nagle, po zjednoczeniu, będą darmowe zajęcia. Mogły być i dawniej. Wystarczyło zwiększyć dotację. Inna sprawa, to fatalni wiceburmistrzowie „od kultury”. Poprzedni – Paweł Michalec i obecny – Bartosz Szajkowski, to osoby przypadkowe, bez doświadczenia w kulturze, typowi „fachowcy” od wszystkiego. Najlepiej, jeśli nie przeszkadzają w funkcjonowaniu domów kultury. Kolejna niepokojąca rzecz to upolitycznienie kultury. Czy pomysł połączenia placówek to nie jest wymówka, by obsadzić w nich swoich ludzi, bez konkursu? Przykładem upolitycznienia jest Centrum Kultury i Aktywności przy Siarczanej, gdzie brylują ludzie obecnego układu władzy. Po odejściu dyrektora „Świtu”, w ciągle nie do końca oczywistych okolicznościach, i tę placówkę spotkał podobny proces.Poruszamy się na razie w sferze domysłów i spekulacji, gdyż władza nie raczyła podzielić się wcześniej z mieszkańcami argumentacją wykazującą potrzebę zjednoczenia, a jest do tego zobligowana ustawą o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej (art. 18 ust. 3). Spójrzmy na jeszcze jedną, dostępną informację o potrzebie połączenia, która płynie ze wspomnianego „przekazu dnia” radnych PO. Radny Krzysztof Miszewski: „Połączymy domy kultury, zachowując ich piękną tradycję, zwiększymy liczbę bezpłatnych zajęć i otworzymy nowe filie na Bródnie i Zaciszu”. - Panie Krzysztofie, gdzie tu logika? Jak można zachować czyjąś tradycję, łącząc ją z inną (!)? Czy chciałby pan połączyć polskie tradycje Bożego Narodzenia z rosyjskim Dziadkiem Mrozem? Dlaczego teraz nie można zwiększyć liczby bezpłatnych zajęć i otworzyć dodatkowych filii? A tak na marginesie. Jakie są bezpłatne roczne zajęcia w „Świcie” i „Zaciszu”, poza realizowanymi albo przez zewnętrzne fundacje, albo z budżetu obywatelskiego? Chyba żadne… - piszą mieszkańcy na jednym z forów internetowych. Radny Michał Jamiński też nie zgrzeszył myśleniem: „Połączenie domów kultury to szansa na zwiększenie bezpłatnych zajęć dla naszych mieszkańców”. Jak połączenie domów kultury wpłynie na zwiększenie liczby zajęć bezpłatnych, których nie było? Panie Michale, czy ma pan świadomość, pisząc o mieszkańcach, że odbiorcami domów kultury są głównie dzieci do lat 12? Był pan kiedyś w którymś z domów kultury na Targówku, jako „klient” - pytają mieszkańcy. Radna Aneta Wyczółkowska, od niedawna zatrudniona w „Świcie”, oznajmia z kolei: „Istniejące domy kultury potrzebują dodatkowej powierzchni na zajęcia – zapewnimy ją, uruchamiając kolejne miejsca aktywności kulturalnej na terenie całej dzielnicy”. Hmm… Domy kultury zyskają nową powierzchnię…? Nie, nie przez rozbudowę, ale przez np. zajęcia z angielskiego w bibliotece. Czy to znaczy, że biblioteka też zyska nową powierzchnię w „Świcie” i „Zaciszu” przez np. zajęcia z analizy bajek - pytają po raz kolejny mieszkańcy.
Najpełniejszy „przekaz” prezentuje radna Joanna Kiljańczyk, ale zgubił się tam ważny element narracji, czyli bezpłatne zajęcia. U radnej zajęcia mają tylko preferencyjne ceny. A co znaczy: „zyskamy na różnorodności i większej dostępności usług przy zachowaniu jednolitości organizacyjnej”, wie tylko osoba, która pisała radnej ten „tekst”. Mieszkańcy nie czekają na informacje o bliżej nieokreślonych zajęciach bezpłatnych, ale na wyjaśnienia, co stało na przeszkodzie, by zrealizować ten postulat w ostatnich latach? Co konkretnie ma oznaczać to połączenie domów kultury i ile będzie kosztować? Mieszkańcy proszą też o precyzyjne wyliczenia finansowe, które pokażą, na ile obecny budżet domów kultury umożliwiał urzędnikom realizację bezpłatnej oferty kulturalnej. Czekają również na wyliczenia oszczędności, które mają płynąć z połączenia placówek. Czekają na poważną dyskusję o kulturze na Targówku. Dopiero po odpowiedzi na powyższe pytania, można się zająć sprawą od strony technicznej, czyli: czy potrzebne są nam dwa różne domy kultury, (a może trzy, bo brakuje takiego na Targówku Mieszkaniowym) czy też jeden - centralnie sterowany dom kultury, o który postulują radni PO. Radnym naszej dzielnicy polecam lekturę opracowania miejskiego „Warszawa wielu kultur. Polityka kulturalna”, gdzie czytamy: „Podmiotami polityki kulturalnej Warszawy są mieszkanki i mieszkańcy miasta, w całej swojej różnorodności i twórczym potencjale - zgodnie z założeniami Strategii #Warszawa2030”. Przeczytajcie uważnie, podmiotami są mieszkańcy, a nie radni. Wydawałoby się, że czasy gdy mieszkańcy byli przedmiotem a nie podmiotem już minęły. Jak widać na Targówku jeszcze nie do końca.rzeczywistość nie idzie w parze z teorią. I na koniec złośliwy, ale jakże prawdziwy argument podnoszony na forach przez mieszkańców - czy nie można by zmniejszyć liczy radnych dzielnicowych do jednego, co wpłynęłoby na łatwiejszy dostęp do radnego, różnorodność jego działań i „połączenie” w nim różnych tradycji bycia radnym? Tracimy niestety przy takim rozwiązaniu powierzchnię zajmowaną przez radnych… Może jednak warto zaryzykować?
Posted from my blog with SteemPress : https://mieszkaniectargowka.pl/index.php/2020/01/27/dlaczego-radni-po-chca-nagle-polaczyc-domy-kultury-swit-i-zacisze/