Reykjadalur, czyli dolina gorącej rzeki
Europa płonie, w niektórych miejscach takich jak Grecja czy Szwecja - nawet dosłownie. Takich upałów stary kontynent nie doświadczał od... od kiedy mierzymy temperaturę? Tego nie wiem, ale wiem, że na Islandii mamy obecnie najzimniejsze lato od stu lat, a także najmniej słoneczne od trzydziestu... I o ile wam wizja relaksu w gorącej rzece może nie wydawać się zbyt kusząca, dla nas taka właśnie była. Obraliśmy więc kierunek Reykjadalur!
Dolina ta jest często pomijana przez odwiedzających Islandię, pomimo tego, że prowadzi do niej szlak z Hveragerði, które jest położone bardzo niedaleko Reykjavíku i przez które przechodzi główna trasa okrążąjaca wyspę i zachaczająca o wszystkie "szlaki turystyczne". Krótką jazdę nowiutką Toyotą Yaris Czarka umila nam jakiś live Grateful Dead puszczany z głośniczka na bluetooth.
Dzień ten zaskoczył nas wyjątkowo piękną pogodą, więc i humory nam dopisywały. Przy rzece, od której rozpoczynała się ścieżka prowadząca do doliny stało sporo aut. Jak się później dowiedzieliśmy dosłownie kilka dni wcześniej trasa ta została otwarta na nowo przez Islandzką Agencję Środowiska po kilkutygodniowych renowacjach i dostosowaniu doliny do "obsłużenia" wielu intruzów w postaci ludzi.
Szlak zajmuje niecałą godzinę i należy do kategorii tych przyjemnych i łagodnych tras. Już na jej początku przywitało nas małe, zagubione piskle, a dalej było tylko coraz bardziej malowniczo, onirycznie, bajkowo.
No dobra, ale czym właściwie jest ta gorąca rzeka? Jak się pewnie domyślacie, ma to jakoś związek z aktywnościa geotermalną. I owszem. Reykjadalur oznacza po prostu "Aleja pary". Cały obszar wokół rzeki pokryty jest licznymi ciepłymi źródłami, z których niektóre są zbyt gorące na kąpiel. Znajduje się tutaj także kilka "sadzawek" z gotującym się błotem. Naszym celem była rzeka, do której wpływa woda pochodzenia geotermalnego, zatem jest ona po prostu gorąca.
Nie obyło się bez oczywiście spotkania czegoś absurdalnego, w tym przypadku dwóch facetów w kostriumach w szkocką kratę ;)
Wchodząc coraz wyżej mijamy po naszej lewej stronie całkiem głęboką dolinę z - a jakże, obowiązkowo - wodospadem. W górze rzeki widać już parę, jest więc szansa na to, że wodospad ten też jest ciepły - nie było jednak do niego dojścia.
Nagle natrafiamy na most i ścianę pary. Wyglądało to jak portal do innego wymiaru, po przejściu którego nie ma powrotu. Wstrzymaliśmy powietrze, udaliśmy się w objęcia siarkowego obłoku i przekroczyliśmy próg do magicznej krainy!
Zaraz po wyjściu z pary wyłania się przed nami Reykjadalur. Wokół rzeki położono drewnianą kładkę i postawiono kilka drewnianych zasłon, pozwalających na w miarę komfortowe przebranie się. Nie wygląda to zbyt inwazyjnie i wrażenie obcowania z naturą wcale nie zanika. W samej rzece jest kilkanaście "siedzeń" stworzonych z kamieni, tak by można było się w nich komfortowo usadowić. Okzało się, że nie było aż tak tłoczno i nadal można było znaleźć sporo wolnych miejsc.
W osobliwy sposób można "regulować" sobie temperaturę takiej wody. Chcesz cieplej? Przejdź się w górę rzeki. Za gorąco? Zejdź trochę niżej. Idąc w jedną lub drugą stronę można też oddalić się od ludzi, jeżeli ktoś preferuje więcej prywatności.
Znaleźliśmy odpowiednie dla nas miejsce i wreszcie wskoczyliśmy do cieplutkiej wody! Na zewnątrz nie było wcale gorąco i w dodatku wiał chłodny wiatr, wrażenie więc jest baaardzo przyjemne. Gdy po jakimś czasie spędzonym w takiej wodzie człowiek wstaje, by np. zabrać coś z plecaka marzy o tym, by jak najszybciej wrócić do komfortowego stanowiska wyżłobionego w rzece.
Miejsce to od pokoleń było odwiedzane przez miejscowych, dopiero od kilku lat widuje się tutaj wzmożony ruch turystyczny. Wygląda na dość uniwersalną miejscówkę do relaksu, czy to z całą rodziną czy wraz ze znajomymi z zimnym browarkiem w ręku. Rzeka jest dość długa i każdy może znaleźć coś dla siebie. Wyobrażam sobie, jak niesamowicie musi być tutaj w środku zimy, leżąc w ciepłej rzece, gdy dookoła ciebie jest puszysty śnieg, a tuż nad głową jarzy się zorza polarna. Po jakiejś godzinie spędzonej w anielskiej dolinie Reykjadalur, wracamy. Chociaż wyjść z niej na dobre było diabelsko trudno...
Jeżeli ktoś z Was odwiedzi w najbliższych miesiącach Reykjavík, dawajcie znać! Pojedziemy do Reykjadalur i zrobimy najbardziej oryginalny meet-up jakiego nie widział żaden steemowy front-end!
Nawet nie wiedziałem o istnieniu tej rzeki. Świetny tekst i zdjęcia.
My tam zawitamy, ale w następne lato :)
Aż tak chcecie nas ominąć? :P
Congratulations @steem-hikers-pl! You have completed the following achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the number of upvotes received
Click on the badge to view your Board of Honor.
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
To support your work, I also upvoted your post!
Super ! Jedno z moich marzeń podróżniczych to właśnie Islandia 😉